poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział XXVI

Julka
Byłam naprawdę zszokowana,tym,co zobaczyłam. Nie mogłam w to uwierzyć,że Anka była zdolna do tego,żeby przyjechać za nami na Ibizę i na siłę zepsuć nam wakacje. Tak nie może być. Dłużej tego nie wytrzymam. Prawie,że dopiero pogodziliśmy się z Robertem i między nami było wszystko świetnie,to przyjeżdża jego była i wszystko psuje. Po prostu zapowiadają się cudowne wakacje. Jeżeli powtórzy się sytuacja,która miała miejsce tamtego nieszczęsnego wieczoru w klubie,to między mną i Robertem definitywnie koniec.
Szłam brzegiem plaży w stronę domku. Wiatr jak na złość rozwiewał moje potargane włosy. Otarłam łzy i zatrzymałam się. Odwróciłam głowę w kierunku Roberta. Zobaczyłam,że chłopak krzyczy na Ankę i kłócą się. Widziałam,że był wściekły. Jego była udawała zranioną,biedną,bezbronną dziewczynkę,która ma w życiu cały czas pod górkę. Była świetną aktorką. Jeszcze nigdy nie widziałam bardziej podłej,kłamliwej i wrednej osoby od niej. Takie samo zdanie miał Robert. Kiedyś opowiadał mi,że jak jeszcze byli razem,to była normalna. Rozstali się dlatego,że od jakiegoś czasu nie mogli znaleźć wspólnego języka i uczucie wygasło. Wtedy Anka spokojnie przyjęła tę wiadomość,a na dodatek opowiadała,że to ona zostawiła Lewego,a nie na odwrót. Teraz wiedziałam,że jest zdesperowana i zrobi wszystko,by znów zbliżyć się do Roberta. A ja właśnie tego się bałam. Bałam się,że dawne uczucie Lewandowskiego do Anki odżyje i że zostawi mnie dla mistrzyni karate. Nie zniosłabym kolejnego rozstania z nim. Kocham go najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Robert ciągle zapewnia mnie,że on czuje to samo,ale właśnie teraz,dzięki Ance,dowiem się,jak jest.
Po chwili zobaczyłam,że Robert skończył dyskusję z dziewczyną i wściekły podążał w moim kierunku. Widziałam po jego gestach,że pod nosem przeklinał. Nie lubiłam,gdy to robił. Doszedł do mnie i zdenerwowany powiedział:
-Ta dziewczyna ma jakieś urojenia! Myśli,że ja do niej wrócę. Ona potrzebuje pomocy psychiatrycznej. Nie dopuszcza do siebie tego,że to koniec. Już nigdy więcej nie będziemy razem. Ja nic do niej nie czuję i chyba nigdy nie czułem. Gdy byłem z nią,nie wiedziałem jeszcze,co to prawdziwa miłość. Teraz wiem-popatrzył mi w oczy i objął mnie ramieniem
Ja postanowiłam nie robić awantury o Ankę,bo przecież Robert nie mógł przewidzieć,że jest zdolna do czegoś takiego. Poza tym nie chciałam i nie lubiłam się z nim kłócić. Spojrzałam w jego błękitne oczy i aż przeszły mnie ciarki. Postanowiłam,że zapomnę o Ance i nadal będę się cieszyć wspólnymi wakacjami z moim ukochanym.
-Robert,nie przejmuj się nią. Ja potrafię ją olać,więc Ty tym bardziej-powiedziałam łagodnie i objęłam ręką plecy Roberta
-Postaram się. Pamiętaj,że dla mnie liczysz się tylko Ty-powiedział Robert i zbliżył swoje usta do moich
Musnął namiętnie moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się szeroko.
-I tak ma być-powiedział Robert i zaśmiał się
-Dokładnie tak-powiedziałam i ponownie pocałowaliśmy się
-Mam dla Ciebie niespodziankę-zamruczał mi do ucha Robert
-Jaką?-spytałam zaciekawiona
-Zobaczysz. Ale musimy pójść się przebrać-powiedział Robert i objął mnie w talii
-No niech Ci będzie-odpowiedziałam i poszłam za Robertem,który delikatnie przyciągnął mnie do siebie
Po chwili weszliśmy już do naszego domku. Poszłam do swojej walizki po ubrania. Robert kazał mi ubrać długie,dopasowane spodnie. Wyjęłam takowe i do tego koszulkę na ramiączkach. Szybko przebrałam się i poszłam do łazienki uczesać włosy. Po chwili przyszedł przebrany Robert.
-Pięknie wyglądasz-powiedział,podszedł do mnie i przytulił się do mnie od tyłu,a głowę położył mi na ramieniu
-Dziękuję-odpowiedziałam próbując wyrwać się z jego objęć
-Mieliśmy iść-powiedziałam proszącym głosem
-Dobrze,już dobrze-odpowiedział Robert i puścił mnie
Dałam mu buziaka w policzek i poszłam wziąć swoją torbę. Po chwili wyszliśmy przed domek ze strony ulicy.
-To ja pójdę po samochód,a Ty tu na mnie grzecznie poczekaj-powiedział Robert i uśmiechnął się łobuzersko
Nic nie odpowiadając czekałam na niego. Po chwili ku moim oczom ukazał się Robert w czerwonym Kabriolecie bez dachu.
-Zapraszam-powiedział i zaśmiał się
Podeszłam do samochodu i zamknęłam drzwi. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy. Robert widząc to docisnął pedał gazu i ruszyliśmy. Ibiza była przepiękna. Wszędzie palmy,mili ludzie,kluby nocne,sklepiki. Zakochałam się w tym mieście. Ale mimo wszystko najbardziej oczarowana byłam plażą. Jechaliśmy już chyba 15 minut. Powoli Robert zaczął zwalniać.
-Resztę pójdziemy pieszo-powiedział chłopak i uśmiechnął się tajemniczo
Wysiedliśmy z samochodu. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy drogą wyznaczoną przez Roberta.
Byłam bardzo ciekawa,gdzie mnie zaprowadzi. Szliśmy piaszczystą ścieżką. Z daleka widzieliśmy piękne Morze. Nagle ku moim oczom ukazało się coś na kształt stadniny koni. Nie mogłam w to uwierzyć! W Polsce co niedzielę jeździłam na treningi do pobliskiej stadniny. Fakt,kiedyś wspominałam Robertowi,że kocham jazdę konną,ale nie myślałam,że to tak wpadło mu w pamięć. Weszliśmy na teren stadniny. Robert poszedł do właściciela. Ten zaprowadził nas do stajni i pokazał nam konie. Ja dostałam srokatą klacz,a Rober siwka. Osiodłaliśmy konie i wsiedliśmy. Nie wiedziałam,że Robert kiedyś jeździł konno. Trzymał się w siodle lepiej,niż przypuszczałam. Słońce powoli zachodziło,więc pojechaliśmy na plażę. Wybraliśmy miejsce,w którym nie było ludzi. Zsiedliśmy z koni i prowadząc je poszliśmy usiąść na skały. Słońce powoli chowało się za horyzont. Niebo robiło się pomarańczowe. Oparłam głowę na ramieniu Roberta i przytuliłam się do niego. Było cudownie. Żadnego hałasu i zgiełku. Ciszę przerywał tylko odgłos fal,rozbijających się o brzeg. Po chwili nasze twarze się spotkały i zaczęliśmy się całować. Robert posadził mnie na swoje kolana i czule objął. Poczułam motylki w brzuchu. Bawiłam się jego kruczoczarnymi włosami,gdy ten wargami muskał i przygryzał delikatnie moją szyję. Po chwili słońce całkowicie się schowało i musieliśmy wracać. Wsiedliśmy na nasze wierzchowce i trzymając się na ręce ruszyliśmy powoli. Po jakimś czasie dojechaliśmy do stadniny,rozsiodłaliśmy i wyczyściliśmy konie i wróciliśmy do domku. Ja pierwsza poszłam pod prysznic,a następnie udałam się do naszej sypialni,która była cała oświetlona świeczkami,a na podłodze leżał "dywan" z płatków róż. Ubrałam czerwoną bieliznę i położyłam się na łóżku czekając na Roberta.
                         
Jest i kolejny rozdział :) Bardzo proszę o komentarze <3
Dziękuję za tyle wyświetleń,kochani jesteście <3
Jutro nie będzie rozdziału,bo mam wieczorek. Za to pojutrze nadrobię :)
ASK ME ?

6 komentarzy:

  1. Świetnee :* Miłej zabawy życzę na wieczorku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Zapraszam do mnie :) http://zpilkarzemnakoniecswiata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta Anka to jakas bezczelnie jest! Ale końcówka za to jaka romantyczna :-*Czerwona bielizna ... Uhuhuh:-* <3 Coś czuje, że będzie się działo :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie nowy rozdział? Czekamy <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj na pewno <3
      Myślę,że do 21 napiszę :)

      Usuń
  5. Dziękuję za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń