wtorek, 28 maja 2013

Rozdział VII

Dziś to ja obudziłam się pierwsza. Przekręciłam się na drugi bok i zobaczyłam śpiącego Roberta. Nie chciałam go budzić,niech sobie śpi. Sięgnęłam po mojego iPhone'a,żeby sprawdzić,która jest godzina. Było dopiero pięć po szóstej. Zdziwiłam się,że obudziłam się tak wcześnie. Zachciało mi się pić,więc poszłam do kuchni. Marco spał,no w sumie o tej godzinie dziwne by było,gdyby robić coś innego. Wyjęłam szklankę,wlałam trochę soku pomarańczowego i wypiłam go. Od razu poczułam się lepiej. Pomyślałam,że wrócę do Roberta i spróbuję zasnąć. Jak pomyślałam,tak zrobiłam. Weszłam po cichutku do sypialni i położyłam się obok Roberta. Od dalej spał. Położyłam głowę na poduszkę i zamknęłam oczy. Jak na złość nie mogłam zasnąć. Znów sięgnęłam po telefon i weszłam na facebooka,a potem sprawdziłam Instargram'a.
Nudziło mi się. Z jednej strony chciałam,żeby Robert się już obudził,a z drugiej nie chciałam mu przeszkadzać i wolałam,żeby się wyspał. Nagle usłyszałam jakieś dźwięki z salonu. Ktoś krzątał się w kuchni. To Marco pewnie już się obudził i zgłodniał. Ucieszyłam się,że ktoś już wstał i poszłam do kuchni.
-Hej! Nie śpisz już?-przywitałam się
-Nie,nie mogłem spać i trochę zgłodniałem-odpowiedział
-A ty czemu już wstałaś?-zapytał przyjaciel Roberta
-Obudziłam się i nie mogłam już zasnąć-odpowiedziałam
-Pewnie po tym,co robiliście w nocy nie mogłaś usnąć-powiedział Marco i zaczął się śmiać
-Głupku,nic nie robiliśmy!-krzyknęłam i zaczęłam gonić Marco wokół stołu
Chłopak był ode mnie szybszy. Gdy ja zatrzymałam się,a on był w bezpiecznej odległości ode mnie,również zatrzymał się. Znów zaczął się śmiać i pokazał mi język. Odpowiedziałam mu tym samym.
-Na serio do niczego nie doszło. Jest jeszcze na wszystko za wcześnie. Nie jesteśmy z Robertem jeszcze ze sobą tak blisko-zaczęłam się tłumaczyć
-Wy nie jesteście ze sobą blisko?! Robert cały czas o tobie nawija,jak jesteśmy sami. On naprawdę cię kocha-powiedział Marco
-Ja jego też kocham..-odpowiedziałam i spuściłam wzrok
Po chwili do kuchni wszedł Robert.
-Ooo,wstałeś już-krzyknęłam zadowolona na jego widok
-Tak,wstałem i zdziwiłem się,czemu ode mnie uciekłaś-odpowiedział zaspany
-Po prostu nie mogłam spać-wytłumaczyłam się
-Która tak właściwie godzina?-spytał Robert
-Po siódmej-odpowiedziałam
-Idziecie ze mną pobiegać?-zapytał Marco
-Mieliśmy jechać z rana do szpitala po Darię-powiedziałam i spojrzałam na Roberta
-Tak,niestety,dziś musisz iść sam-powiedział Robert do Marco
-Ok,to ja lecę. Zostawcie klucz w skrzynce,na razie!-pożegnał się Marco
-To zjemy śniadanie i jedziemy,tak?-powiedziałam do Roberta
-Tak,tak-odpowiedział nieco zmartwiony i smutny
-Co się stało?-spytałam,bo zauważyłam,że jest coś nie tak
-Bo teraz pewnie nie będziesz miała dla mnie czasu,jak Daria wyjdzie ze szpitala-powiedział nieśmiało Robert
-Bzdura! Dalej będziemy się widywać codziennie,oczywiście,jeśli masz ochotę-powiedziałam z uśmiechem
-Ja spędzałbym najchętniej z tobą każdą wolną chwilę-powiedział Robert i złapał mnie w talii
Spojrzałam głęboko w jego cudowne,błękitne oczy. Po chwili nasze usta spotkały się i zaczęliśmy się całować. Zaraz odsunęłam się,a moim oczom ukazały się śnieżnobiałe zęby Roberta. Odpowiedziałam mu promiennym uśmiechem.
-To co,jemy śniadanie i jedziemy po Darię,tak?-zapytał Robert
-Tak jest!-odpowiedziałam okrzykiem wojennym i uśmiechnęłam się
-Na co ma Pan dziś ochotę?-zapytałam Roberta,co chce na śniadanie
-Mówisz o jedzeniu,tak?-odpowiedział przez śmiech Robert
Podeszłam do niego i stuknęłam go w ramię.
-Tak,a o czym pomyślałeś?-spytałam sarkastycznie śmiejąc się
-Oczywiście,że o jedzeniu!-odpowiedział Robert,który dalej nie mógł opanować śmiechu
Wyjęłam z szafki 2 miski i karton płatków. Wsypałam płatki do obu misek i zalałam mlekiem. Podałam miskę Robertowi. Po śniadaniu poszłam do sypialni. Otworzyłam swoją torbę,wyjęłam ubrania,chwyciłam kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki. Po 20-stu minutach weszłam do kuchni,gdzie zastałam Roberta. Powiedziałam mu,żeby poszedł się ubrać. Trochę się ze mną poprzekomarzał,ale w końcu poszedł. Gdy wrócił do mnie od razu poszliśmy do samochodu. Zapięliśmy pasy i pojechaliśmy do szpitala. Gdy wysiedliśmy,Robert chwycił mnie za rękę i weszliśmy do budynku. Tym razem oboje weszliśmy do Darii.
-Hej!-przywitałam się z przyjaciółką
-Cześć! Cieszę się,że jesteście-powiedziała Daria pełna entuzjazmu
-My jakoś nie mieliśmy okazji się wcześniej poznać. Robert jestem-powiedział i wyciągnął rękę w stronę mojej przyjaciółki
-Wiele o tobie słyszałam. Miło mi,Daria-odpowiedziała i podała rękę mojemu chłopakowi
-To co,wracamy do domu?-spytałam
-Jasne,jestem już spakowana. Pójdę jeszcze do mojego lekarza i powiem,że wychodzę.-odpowiedziała Daria i po chwili już jej nie było
-To dzisiaj realizujemy nasz plan,tak?-powiedziałam do Roberta
-Jasne. Zobaczysz,polubią się-odpowiedział przekonany
-Już jestem,możemy jechać!-krzyknęła Daria
Poszliśmy do samochodu. Robert schował rzeczy mojej przyjaciółki i odwiózł nas do naszego hotelu. Gdy dojechaliśmy,Robert wysiadł z nami,żeby wyjąć bagaże.
-To ja już pójdę na górę-powiedziała Daria i uśmiechnęła się do nas
-Widzisz,jaką masz domyślną przyjaciółkę-powiedział Robert i pocałował mnie. Odwzajemniłam jego pocałunek i po chwili odsunęłam się.
-Zadzwonię-powiedział Robert po namiętnym pocałunku i uśmiechnął się
Pomachałam mu i poszłam do hotelu. Weszłam do pokoju i powiedziałam do Darii:
-Szykuj się dzisiaj na maraton filmowy
-Wychodzimy gdzieś?-zapytała zdziwiona
-Tak,idziemy na noc do Roberta i Marco. Już wszystko zaplanowane. Mam nadzieję,że nie masz nic przeciwko?-odpowiedziałam
-Nie, to super pomysł-odpowiedziała zadowolona
Zdziwiłam się,że przyjęła to tak łatwo i od razu się zgodziła. Na pewno spodoba jej się Marco.
-O 18 przyjadą po nas chłopaki-oznajmiłam
-Jak to chłopaki?!
-Robert i jego przyjaciel,Marco. Mówiłam ci już o nim
-Aaa,no tak. Ok,będzie fajnie.
                
Może ten rozdział nie jest zbyt ciekawy,ale mam nadzieję,że się spodoba. Następny na pewno będzie lepszy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz