niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 34

Robert
Nad Julką stała moja była-Anka! Próbowała udusić ją poduszką! Odłączyła od niej wszystkie szpitalne kable,kroplówkę. Julka po wypadku miała problem z oddychaniem. Szybko podbiegłem do Anki i oderwałem ją od mojej dziewczyny.
-Co ty kur*a wyprawiasz?!?!?!!?-krzyknąłem wściekły i potrząsnąłem mocno moją byłą
Anka wyrwała się z mojego żelaznego uścisku i uciekła. Nie miałem zamiaru jej gonić. Spotkamy się w sądzie.
-Ratunku! Doktorze!!-krzyczałem 
Otworzyłem z hukiem drzwi i ponownie zacząłem wzywać lekarza. Szybko zaprzestałem i pobiegłem do nieprzytomnej Julki. Wziąłem ją na ręce. Czułem,jak robiła się coraz chłodniejsza. Nagle do sali wbiegł lekarz z pielęgniarką. 
-Pomocy!!!-krzyknąłem rozpaczliwie
-Daj jej maskę tlenową!-rozkazał doktor do młodej pielęgniarki
Położyłem delikatnie dziewczynę na łóżko. Po chwili na sali pojawił się cały sztab lekarski. 
-Proszę stąd wyjść!-krzyknęła do mnie pielęgniarka 
Niechętnie wyszedłem z sali i patrzyłem co się tam dzieje przez szybę. Lekarze zaczęli reanimację. Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. To była moja wina. Gdybym nie poszedł po tą cholerną kawę,nic by się nie stało. 
-Lewandowski,skur*ysynu-powiedziałem sam do siebie 
Ale do cholery,skąd Anka wiedziała,że Julka miała wypadek?! W głowie miałem miliony myśli. 
Byłem wściekły na siebie. Nagle poczułem na sobie czyjąś dłoń. Odwróciłem się jak poparzony i ku moimi oczom ukazał się ten wysoki blondyn,którego tak bardzo lubiłem. 
-Stary,jak się cieszę,że jesteś!-krzyknąłem do Marco
-Co z Julką?-spytał i przybił mi piątkę
-Szkoda gadać. To wszystko moja wina-powiedziałem i złapałem się za głowę
-Co Ty gadasz?!-wzburzył się Marco i usiadł obok mnie 
-Wycięli jej tego raka. Wszystko było już dobrze. Siedziałem przy niej i na chwilkę wyszedłem,by kupić sobie kawę. Gdy wróciłem,nie uwierzysz,co zobaczyłem-powiedziałem- nad Julką stała Anka i usiłowała udusić ją poduszką. Na dodatek odłączyła Julkę od aparatury. Wiesz,że to wypadku Julia ma znaczne problemy z oddychaniem i cały czas pomagała jej w tym maszyna. Oderwałem Ankę,ta potem uciekła,a ja wezwałem lekarza-dokończyłem i oparłem głowę o zimną ścianę 
-Wiesz,że powinieneś ją pozwać?-rzekł mój przyjaciel
-Obiecuję Ci,że to zrobię. Ale najpierw wszystko musi się ułożyć-odpowiedziałem
-Będzie dobrze Stary-mówiąc to Marco klepnął mnie po plecach 
Nagle z sali wyszedł lekarz. 
-Co z nią panie doktorze?-spytałem i zerwałem się z krzesła
-Jej stan wraca do normy-rzekł sucho lekarz
-Bogu dzięki-powiedziałem z ulgą
-Jak doszło do tej sytuacji?-spytał starszy mężczyzna 
-Ehhh...-powiedziałem i podrapałem się po głowie- moja była dziewczyna chciała udusić Julię-dokończyłem ze wstydem 
-Ależ to niedopuszczalne!-wzburzył się doktor
-Ma pan rację. Skierujemy tę sprawę do sądu-powiedziałem uspokajając go 
-No mam nadzieję-rzucił oschle,po czym podszedł przed siebie 
-Chyba mogę do niej wejść?-spytałem Marco
-No a czemu nie?-odparł 
Słysząc to,nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Julka leżała podłączona już do aparatury. Na twarzy miała maskę tlenową. Słyszałem,że ciężko było jej oddychać. Nadal spała. Usiadłem na brzegu łóżka i uniosłem lekko jej dłoń. Po policzkach pociekły mi łzy. Znów Julka cierpiała przeze mnie. Przyłożyłem jej zimną dłoń do swojej twarzy i oddałem na niej subtelny pocałunek,po czym opuściłem jej rękę. Poczułem,że w kieszeni wibruje mi telefon. Wyjąłem go i mimowolnie odebrałem,nawet nie patrząc,kto dzwoni. 
-Robciu,jestem pod Twoim domem. Gdzie Ty się szlajasz?
Słysząc to,aż mnie zamurowało. Jeszcze tutaj mojej matki brakuje. Co ja mam jej do cholery powiedzieć?! 
-Yyyy... jestem na treningu..-wydukałem 
-Oj nieładnie tak kłamać. Byłam już na stadionie i Ciebie tam nie widziałam-powiedziała moja mama
Szlag-pomyślałem. 
-Mamo... nie będę Ci się tłumaczył. Mam swoje sprawy i tyle. Pod wycieraczką masz klucze. Wejdź do domu,rozgość się. Ja wieczorem przyjadę-mówiąc to rozłączyłem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni
Drzwi do sali otworzyły się i próg przekroczył Marco. 
-Stary,ratuj-powiedziałem żartobliwie 
-Co jest?-spytał i zaśmiał się Reus
-Moja kochana mamusia jest w naszym domu-odpowiedziałem ironicznie
-No nie pier*ol-odparł z przekąsem Marco
-Nie dobijaj mnie-powiedziałem i wybuchnąłem śmiechem
-Ona wie o Julce?-spytał Reus
-Jeszcze nie było okazji-orzekłem 
-To chyba sama się domyśli,że kogoś masz. Chyba zapomniałeś już,że w Twoim pokoju i łazience jest pełno rzeczy Julki-powiedział mój przyjaciel i zaśmiał się 
-Kur...-powiedziałem impulsywnie 
-Hahahaha,pięknie,stary-rzucił przez śmiech Reus
Miał ze mnie niezły ubaw. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Chciałbym zobaczyć minę mojej mamy,gdy na podłodze znajdzie czerwoną bieliznę i nie tylko... 
-Robert,Robert,Julka się budzi!-krzyknął cicho Marco 
Słysząc to zerwałem się na równe nogi. Podszedłem do łóżka i zobaczyłem,że Julia otwiera oczy. 
-Wody-wydukała dziewczyna
Sięgnąłem szybko po szklankę i podałem ją dziewczynie.
-Pij Skarbie-powiedziałem czule 
Gdy dziewczyna podała mi szklankę, z powrotem opadła na poduszkę. 
-Robert.. ja nic nie pamiętam..-powiedziała Julka i złapała się za głowę 
-Wszystko Ci opowiem-powiedziałem i cmoknąłem ją w czoło
-Jestem taka zmęczona.. Wszystko mnie boli..-powiedziała cicho Julka 
-Prześpij się Kochanie-powiedziałem ciepło
Nie usłyszałem już żadnej odpowiedzi,bo Julka momentalnie usnęła. 
Dochodziła 18. Chcąc nie chcąc,musiałem wrócić do domu. Na pożegnanie dałem buziaka Julce i na jej szafce nocnej zostawiłem karteczkę z napisem: " Kocham Cię. Twój Robert <3" 
Wyszliśmy z Maro z sali cicho zamykając drzwi. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu. Gdy tylko przekroczyłem próg,usłyszałem wołanie mamy. 
-Robert,czy mógłbyś mi wytłumaczyć,co ta damska bielizna robi w Twoim pokoju?! 
Popatrzyłem na Marco i wybuchnąłem śmiechem. 
-No słucham?!-wołała zniecierpliwiona Iwona Lewandowska 
-Mamo,jakbyś mogła się domyślić,jestem dorosły i mogę się z kimś spotykać..-powiedziałem zawstydzony
-I Ty mi Bobciu nie powiedziałeś,że masz dziewczynę?!-spytała oburzona mama i przyszła do nas 
Dałem jej buziaka w policzek i niezręcznie podrapałem się po głowie. 
-Tak,mam dziewczynę. Niedługo ją poznasz-powiedziałem i przybrałem coś na kształt uśmiechu
-No mam nadzieję-odpowiedziała
-Ściągajcie buty. Zrobiłam Twoje ulubione pierogi ruskie,siadajcie do stołu!
-Umieram z głodu-odrzekł Marco i ruszył zająć miejsce 
-Jesteś kochana-powiedziałem i poszedłem w ślady przyjaciela 
W trójkę usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy konsumować pierogi mojej mamy. W międzyczasie sięgnąłem po dzisiejszą gazetę. Ku mojemu zdziwieniu na pierwszej stronie zobaczyłem nasze wspólne zdjęcie z Julką, a pod nim podpis: "KIM JEST NOWA DZIEWCZYNA ROBERTA LEWANDOWSKIEGO?!"
Gdy to przeczyłem,aż zakrztusiłem się posiłkiem. 
                                   
Jest kolejny rozdział :) Bardzo proszę tu o kilka komentarzy. Nawet nie wiecie,jak to bardzo motywuje do pisania <3 
I mam dla Was ważną informację. Po jutrze wyjeżdżam do Niemiec. Niestety,nie w te okolice,jakie bym chciała,ale mniejsza o to. I tu jest problem. Prawdopodobnie będę pozbawiona internetu. I są dwie opcje. Ale najpierw. Jutro napiszę Wam mega długi rozdział. No i tak. Czy lepiej będzie,jeśli jutro napiszę jakoś 5 rozdziałów i będzie je co 3-4 dni dodawać moja koleżanka,czy jak sama napiszę,gdy wrócę? Doradźcie mi :) Od razu mówię,że wyjeżdżam na 12/14 dni ;c Ale za to jutro i tak będzie bardzo długi rozdział <3 
Proszę o komentarze! <3  pytania :)
Buziaki,Julka <3 






sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział XXXIII

Julka
Obudziło mnie straszne szczypanie w gardle. Otworzyłam oczy i przekręciłam się na drugi bok. Na krześle ujrzałam opartego o ścianę,śpiącego Roberta. Całą noc był przy mnie. Bardzo chciało mi się pić. Próbowałam sięgnąć szklankę z wodą,która stałą na końcu szafki nocnej. Opuszkami palców czułam już chłód szkła. Pociągnęłam ją bliżej. Tak,udało się. Miałam w ręce całą szklankę. Podniosłam się i próbowałam wziąć łyk wody. Nagle szklanka wyślizgnęła mi się z ręki i z hukiem rozbiła się o podłogę,wylewając przy tym wodę. Słysząc to,Robert zerwał się na równe nogi. Czułam się taka bezsilna. Oparłam się o ścianę,podkurczyłam nogi i rozpłakałam się. Nie wiedziałam nawet czemu tak szlocham. Nie miałam pojęcia,co się ze mną dzieje. Głowa wprost mi pękała,gardło strasznie bolało,czułam się okropnie. 
-Kochanie,co się dzieje?-powiedział czule Robert i usiadł przy mnie obejmując mnie ramieniem
-Nie wiem-odpowiedziałam przez płacz
Chłopak spojrzał mi w oczy. Przyciągnął mnie mocniej do siebie i przytulił z całej siły. W jego ramionach czułam się tak dobrze i bezpiecznie. 
-Ciiiiii,już nie płacz-uciszał mnie delikatnie Robert głaszcząc po głowie
Siedzieliśmy tak do siebie przytuleni w ciszy. Po chwili Robert odsunął mnie od siebie, usiadł naprzeciwko mnie i złapał mnie za ręce. 
-Obiecaj mi jedno. Nie zależnie od tego,co się stanie,musisz walczyć i być silna-powiedział chłopak i zagryzł wargi
-No dobrze,obiecuję-powiedziałam patrząc mu w oczy
Chłopak zbliżył się do mnie i oddał na moich ustach subtelny pocałunek.
-Tylko tyle?-spytałam zawiedziona
-Skarbie,nie możesz się przemęczać-odpowiedział troskliwie 
-Ale może ja chcę-odpowiedziałam stanowczo 
-Nadrobimy wszystko,gdy wyjdziesz ze szpitala-rzekł Robert i uśmiechnął się łobuzersko
-O ile nadal będziesz mnie chciał-powiedziałam z pogardą
-Co Ty wygadujesz?!-wzburzył się Robert
-Spójrz na mnie-powiedziałam i pokazałam na swoją twarz
-Te blizny i strupy zagoją się i szybciej niż myślisz i wszystko wróci do normy. Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza-powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło  
Te słowa nieco mnie uspokoiły. 
-A tak w ogóle,co z Darią?-spytałam zmieniając temat
-Nic jej nie jest. Ma tylko lekko stłuczoną rękę. Była w szpitalu na obserwacji dzień i wczoraj już Marco zabrał ją do domu-powiedział Robert
-Dobrze,że nic jej się nie stało-odpowiedziałam z ulgą
Nagle drzwi do sali otworzyły się i ku naszym oczom ukazał się mój lekarz.
-Jak się Pani czuje?-zwrócił się do mnie z uśmiechem
-Nie najgorzej-skłamałam i uśmiechnęłam się sztucznie
-Świetnie. Za 2 godziny zabieramy Panią na operację-skwitował i wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi. Znów zostaliśmy sami z Robertem.
-Boję się tej operacji-powiedziałam cicho
-Kochanie,nie bój się. Jesteś w najlepszych rękach. Wszystko pójdzie po myśli lekarzy. To prorsta operacja-pocieszał mnie Robert
-A co będzie,jeśli coś pójdzie nie tak?-powiedziałam pesymistycznie
-Nawet tak nie myśl-odrzekł szybko Robert i przytulił mnie 
Oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Poczułam na szyi jego szybki oddech i aż zadrżałam. 
-Co, już się odzwyczaiłaś?-spytał Robert i zaśmiał się 
-Tak,musisz mi przypomnieć-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko
-Błagam,nie rób mi tego-powiedział Robert i odwzajemnił uśmiech
-Ależ czego?-spytałam ironicznie
-Mam teraz na Ciebie coraz większą ochotę-odparł Robert i oblizał się teatralnie
-No to teraz wiesz,co czuję-odpowiedziałam i zaśmiałam się
-Dobra,tak się bawić nie będziemy-powiedział Robert i usiadł na łóżku
Przyciągnął mnie do siebie i posadził mnie sobie na kolana. Usiadłam na niego rozkrokiem i zaśmiałam się.
-Wygrałaś-powiedział i zaczął mnie całować
Zaśmiałam się bezszelestnie i oddałam się namiętnym pocałunkom. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Zeszłam z Roberta i usiadłam po turecku obok niego. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. 
-Teraz trochę mniej boję się tej operacji-powiedziałam i zaśmiałam się
-Przyjemne z pożytecznym-odpowiedział Robert i uśmiechnął się obejmując mnie

*
Leżałam na noszach,na których wieźli mnie na salę operacyjną. Obok mnie szedł szybkim krokiem Robert,który dodawał mi otuchy samą swoją obecnością i mocno trzymał mnie za rękę. W końcu weszliśmy do dużej,jasnej sali. Było tam chłodno i nieprzyjemnie. Jedyne,co było miłe,to ciepły głos Roberta,który cały czas do mnie mówił. Położyli mnie na stole operacyjnym,podłączyli do aparatury. Patrzyłam pusto w sufit. Moje oczy raziło jasne światło,przez które aż same leciały mi łzy. W końcu poddałam się i zamknęłam oczy. Więcej już nic nie czułam. 
*
Robert
Już było po operacji. Cały zabieg przeszedł jak najbardziej po myśli lekarzy. Wycięli cały nowotwór z organizmu Julki. Byłem taki szczęśliwy,że operacja się udała.
Siedziałem w sali Julki tuż przy jej łóżku. Czekałem,aż otworzy oczy. Nadal była pod działaniem znieczulenia i musieliśmy czekać,aż środek przestanie działać. Lekarz mówił,że to potrwa jeszcze góra dwie godziny. Pomyślałem,że pójdę sobie kupić kawę w automacie. Jak pomyślałem-tak zrobiłem. Wyszedłem z sali i zamknąłem cicho drzwi. Niedaleko stał automat. Zamówiłem mocną,czarną kawę. Włożyłem do środka monetę i po chwili dostałem gorący napój. Wziąłem spory łyk gorącej kawy i wróciłem do sali,w której leżała moja dziewczyna. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Gdy przekroczyłem próg,aż kawa wypadła mi z rąk!
                                   
Jest kolejny rozdział! Zakończyłam nieco dramatyczniej,żebyście niecierpliwie czekali na kolejny:D
Mam nadzieję,że się podoba i proszę o komentarze <3
Next jutro!
Pytajcie! :)


czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział XXXII

Robert
Gdy usłyszałem słowa lekarza,nogi się pode mną ugięły. Bo przecież czego można się podziewać po słowach: " Nie mam dla pana najlepszych wiadomości." ? Bałem się poznać prawdę. Tak bardzo chciałem usłyszeć,że jest z Nią wszystko w porządku,że będzie dobrze. Wziąłem głęboki oddech i po kilku minutach ciszy spytałem lekarza:
-Proszę szczerze powiedzieć,co jest z moją dziewczyną
-No dobrze-odpowiedział doktor i podrapał się po głowie
-Więc?-ponagliłem 
-Pacjentka obecnie jest w śpiączce pooperacyjnej. Rzeczywiście,cała operacja przeszła po naszej myśli. Żebra się zrosną,płuco po jakimś czasie też się zagoi. Na twarzy ma kilka ran,które musieliśmy zszyć,ale po góra dwóch miesiącach wszystko wróci do normy. Na czole ma szwy. Po kilku tygodniach również to ładnie  się zagoi-odpowiedział spokojnie doktor
-No więc nie wiem,w czym problem? Przecież jest wszystko dobrze,tak?-spytałem zdezorientowany
-Proszę pozwolić mi dokończyć-odrzekł-dzięki tej operacji,dowiedzieliśmy się,że pańska dziewczyna jest poważnie chora. Z przykrością muszę wyznać Panu,że ona ma raka.
Słysząc to,aż usiadłem. Cały świat mój świat w jednej chwili zawalił się. Poczułem,że po policzku spłynęła mi łza. Szybko otarłem kroplę słonej wody i zwróciłem się do lekarza. 
-Proszę mi o tym opowiedzieć
-Zapraszam  do gabinetu-odrzekł doktor
Poszedłem za starszym mężczyzną. Weszliśmy do gabinetu i zajęliśmy miejsca po obu stronach stołu.
-Operując Julię,dojrzeliśmy w jej prawym płucu nieduży guzek. Dokładnie go obejrzeliśmy i doszliśmy do wniosku,że to nowotwór. Ale proszę się nie martwić. Rak jest w najniższym stopniu zaawansowania. Gdyby odkryto go miesiąc później,mogłoby już być za późno. Teraz musimy tylko czekać,aż pacjentka się wybudzi i zabieramy ją na salę operacyjną. Postaramy się wyciąć guza w całości-powiedział lekarz
-Czyli to nic poważnego?-spytałem z nadzieją 
-Oczywiście nie można lekceważyć nowotworu,ale życiu pacjentki na chwilę obecną nic nie zagraża. Jak mówiłem,gdy dziewczyna się obudzi,odczekamy kilka godzin i zabieramy ją na operację. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli,po nowotworze w jej organizmie nie zostanie najmniejszego śladu-odparł spokojnie 
Poczułem,że kamień spadł mi z serca. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Tak bardzo cieszyłem się,że Julka przeżyje. Gdyby przegrała walkę z chorobą,nie mógłbym żyć bez niej. Nie mogę jej nigdy stracić. Teraz odczuwam to,jak bardzo jest dla mnie ważna. Ile dla mnie znaczy. Tak bardzo kocham się budzić obok niej,uwielbiam się z nią droczyć,kocham jej zapach,głos,dotyk. W mojej głowie pojawiało się tysiące myśli. Ale najważniejsze było to,że ona przeżyje. 
-Czy mógłbym ją zobaczyć?-spytałem
-Naturalnie-odpowiedział doktor i uśmiechnął się do mnie
Odwzajemniłem uśmiech. 
-Proszę za mną-powiedział mężczyzna i wstał 
Poszedłem posłusznie za nim. Doprowadził mnie do sali na OIOM'ie. Przez szybę zobaczyłem moją ukochaną. I znów nie wytrzymałem i po policzkach popłynęły mi łzy. Zagryzłem wargi i otarłem słone krople wody. 
-Czy mogę wejść do Niej?-spytałem lekarza
-Proszę-odpowiedział i uchylił mi drzwi
Wszedłem do środka. Julka leżała w śpiączce podłączona do szpitalnej aparatury. Ciszę przerywało tylko pikanie różnych urządzeń. Podszedłem bliżej i usiadłem na brzegu łóżka. Wziąłem rękę Julii,do której miała podłączone jakieś kable. Uniosłem ją lekko i czule pocałowałem. Potem przybliżyłem ją do mojego policzka. Zobaczyłem,że na jej dłoni pojawiła się moja łza. Otarłem ją i ponownie oddałem delikatny pocałunek na jej dłoni. Później położyłem ją tam,gdzie trzymała ją Julka. Zbliżyłem się do jej twarzy. Pochyliłem się na nią i złożyłem subtelny pocałunek na ustach dziewczyny. Miałem cichą nadzieję,że będzie jak bajce-królewicz całuje księżniczkę,a ta wybudza się ze snu. Niestety,tak się nie stało. Pomyślałem,że warto spróbować raz jeszcze. Kolejny raz pocałowałem Julką. Tym razem nieco bardziej namiętnie. 
-Ehh..-powiedziałem do siebie i usiadłem na krzesełku tuż przy łóżku
Oparłem się i zamknąłem oczy. Nagle usłyszałem cichutkie wołanie mojego imienia. Momentalnie odwróciłem się w stronę Julii i na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Julka otworzyła oczy! Uśmiechała się teraz do mnie blado. Usiadłem najbliżej niej,jak mogłem. 
-Tak się cieszę,że się obudziłaś Księżniczko-powiedziałem czule i znów uniosłem jej dłoń
Odpowiedziała mi delikatnym uśmiechem. 
-Tak bardzo Cię kocham-wyszeptałem i pocałowałem jej dłoń
Aż zadrżałem,gdy poczułem na policzku opuszki jej zimnych palców. Pocałowałem każdego z nich i uśmiechnąłem się do niej ciepło. 
-Już wszystko będzie dobrze-powiedziałem z czułością
-Za jakiś czas przejdziesz operację. Wytną Ci mały guzek-powiedziałem delikatnie
-Robert... boję się-powiedziała złamanym głosem cicho Julka
-Nie bój się Kochanie. Cały czas będę przy Tobie-odpowiedziałem i pocałowałem ją czule w czoło
Nagle usłyszałem,że ktoś wchodzi do sali. Obejrzałem się i zaniemówiłem. W drzwiach stali... rodzice Julki! 
-Julcia,dziecko!-krzyknęła matka Julki i pobiegła do niej 
Przytuliła ją z całej siły. Julka nawet nic nie powiedziała. 
Za to mnie zaczepił ojciec Julii. 
-Panie Robercie.. Bardzo dziękujemy,że Pan tak się opiekuje Julią-powiedział nieco skrępowany mężczyzna
-Kocham ją i jest dla mnie najważniejsza-odparłem i popatrzyłem się na Julkę
Po chwili doszła do nas matka dziewczyny. 
-Co z nią jest?! Jak to wszystko się w ogóle stało?!-krzyczała spanikowana kobieta
-Dziewczyny miały wypadek. Wjechały samochodem w drzewo-powiedziałem 
-Ale już po operacji,tak?-spytał spokojniej tata Julki
-Tak,operacja przebiegła po myśli lekarzy. Jeśli państwo chcą,to proszę iść do lekarza prowadzącego-odrzekłem uprzejmie
-Dziękujemy-odparł mężczyzna i pociągnął za sobą swoją żonę w kierunku wyjścia.
Gdy wyszli,wróciłem do Julki. Usiadłem na łóżku. 
-Po co oni w ogóle tu przyjeżdżali-powiedziała obojętnie Julka
-Martwią się o Ciebie-odpowiedziałem
-Ehh,szkoda gadać..-powiedziała zrezygnowana dziewczyna i położyła głowę na poduszkę 
Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
-Prześpij się Słonko-powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy
Dziewczyna nic nie odpowiedziała,tylko posłusznie zamknęła oczy.
                         
Jest kolejny:) Bardzo proszę o komentarze <3
Już jutro wakacje. Czy tylko ja tego nie czuję?
Macie pasek? Ja mam dwie średnie. Jedną na koniec szóstej klasy- 5.25 i drugą na koniec szkoły- 5.18 :)
Next prawdopodobnie jutro!
Pytajcie:)

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział XXXI

Robert
Cieszyłem się,że pogodziłem się z Marco. Poszedłem do kuchni i zaparzyłem przyjacielowi mocną,czarną kawę. Wlałem napój do filiżanki i podałem chłopakowi.
-Dzwonił do Ciebie Klopp,że dzisiaj mamy trening?-zaczął rozmowę blondyn
-Nie..-odpowiedziałem zaskoczony
-No to teraz już wiesz-odrzekł Marco i wziął spory łyk gorącej kawy
-Fajnie,że w końcu zaczyna się sezon. To lenistwo doprowadza mnie do szaleństwa-powiedziałem i usiadłem na kanapie włączając telewizor
W telewizji akurat transmitowano wiadomości. Uciszyłem Marco i odgłosiłem telewizor. Prezenterka mówiła coś o jakimś wypadku na głównej drodze. Ruch w centrum Dortmundu był zablokowany. Po chwili dodała,że w wypadku omal nie zginęły dwie młode dziewczyny. Jedna w ciąży. Okazało się,że wjechały w drzewo czerwonym Ferrari.
-Stary,przecież wszystko na to wskazuje,że mowa o Julce i Darii!-krzyknąłem
-Może to tylko jakiś pechowy zbieg okoliczności-odpowiedział niepewnie Marco
-Obyś miał rację-odrzekłem
-To może zadzwoń do Julki?-zaproponował Reus
-Świetny pomysł-odpowiedziałem i pospiesznie chwyciłem za telefon
Przycisnąłem jeden klawisz i już usłyszałem sygnał. Modliłem się w duchu,żeby dziewczyna odebrała.
-No odbierz ten cholerny telefon-szepnąłem sam do siebie
Sygnały mijały,a po drugiej stronie nie słyszałem głosu mojej ukochanej. W końcu włączyła się automatyczna sekretarka.
-Niech to szlag!-wycedziłem wściekle
-Może ma wyciszony lub po prostu nie może odebrać?-powiedział próbując mnie uspokoić Marco
-Julka zawsze odbiera telefon-odburknąłem i ponowiłem próbę dodzwonienia się do dziewczyny
Niestety,bez rezultatu.
-Jedziemy na miejsce wypadku-rozkazałem zdecydowany
Marco nic nie odpowiedział,tylko pospiesznie przygotował się do wyjścia. Musiałem zamówić taksówkę,bo mój samochód stał pod domem. Gdy wyszliśmy z hotelu,samochód już na nas czekał. Wsiedliśmy do środka. Denerwowało mnie to,że kierowca tak się wlókł. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Dookoła straż, policja,pełno gapiów. W trudem przepchnąłem się przez wścibski tłum. W końcu podszedłem na tyle blisko,by móc zobaczyć,co dzieje się na terenie zagrodzonym czerwoną  taśmą. Kompletnie mnie zamurowało. Ku moim oczom ukazało się skasowane,moje czerwone Ferrari. A ch*j z tym samochodem,interesowało mnie teraz tylko to,co z Julką.. Bez namysłu przerwałem taśmę i pobiegłem bliżej. Rzucili się na mnie policjanci,którzy próbowali mnie stamtąd wyprowadzić. Odepchnąłem z łatwością jednego z nich. Podszedłem do rozbitego samochodu. Strażacy "walczyli" z tym złomem,by wydostać z niego obie dziewczyny. W końcu udało się im dostać do środka. I ku moim oczom ukazał się najokropniejszy widok na świecie. Zobaczyłem zmasakrowaną Julkę,a obok niej Darię. Nagle przyjechały 3 karetki na sygnale. Z jednej z nich wybiegło kilku mężczyzn z noszami. Położyli na nie moją dziewczynę i wnieśli ją do karetki. Pobiegłem za nimi. Spytałem jednego z nich,dokąd zabierają Julkę. Gdy otrzymałem daną informację,wsiadłem w taksówkę i pojechałem pod wskazany adres. W tamtym momencie wszystko inne przestało się dla mnie liczyć. Najważniejsza była tylko Ona. Po jakimś czasie dotarłem do szpitala,gdzie przywieziono moją dziewczynę. Z impetem wparowałem do środka. Zdyszany podbiegłem do recepcji i spytałem,gdzie jest Julka.
-Kim pacjentka jest dla Pana?-spytała młoda recepcjonistka
-To moja dziewczyna-odpowiedziałem
-No więc pańska partnerka przebywa na sali operacyjnej. Natychmiastowa operacja była konieczna. Dziewczyna ma rozciętą głowę,wstrząs mózgu,zmasakrowaną twarz,złamane żebra i przebite prawe płuco-powiedziała z trudem
-Ale ona przeżyje to,prawda?-spytałem z nadzieją
-Wszystko w rękach lekarzy. Proszę czekać-odpowiedziała miła recepcjonistka i uśmiechnęła się do mnie
Zbladłem. Podszedłem pod salę,w której odbywała się operacja. Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. Najważniejsza dla mnie osoba walczyła o życie. Cały świat dla mnie przestał istnieć. Nagle z sali wybiegła pielęgniarka. Zerwałem się z miejsca i spytałem,jak przebiega operacja. Krzyknęła coś w biegu,że trzeba czekać i zniknęła mi z oczu. Załamany wróciłem na swoje miejsce. Czas nieubłaganie się ciągnął. Dochodziła 18. Byłem cholernie zmęczony i zniecierpliwiony tym czekaniem. Czułem,że od tego,co się dzieje za ścianą,zależy moje życie. Z sali nadal nikt nie wychodził. Oparłem głowę o zimną ścianę i zamknąłem oczy. Nagle poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. Przekręciłem głowę i ujrzałem lekarza,który prowadził operację. Zerwałem się na równe nogi.
-Co z nią Panie doktorze?-spytałem
-Hmm.. Nie mam dla Pana niestety najlepszych wiadomości-odparł
                         
Jest kolejny :) Proszę o jakieś komentarze,które zmotywują mnie do pisania dalszych losów,bo przechodzę mały kryzys pisarski. Mam nadzieję,że się podoba <3
Next jutro/pojutrze.
Questions?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział XXX

Julka
Zamurowało mnie,gdy usłyszałam te słowa z ust pijanego Roberta. Że niby Marco zdradził Darię?! W nic nie wierzyłam,nic nie wiedziałam. Wiedziałam jedno,że muszę poznać prawdę. Bez zastanowienia wybiegłam za roztrzęsioną przyjaciółką,która uciekła z klubu. Cudem wydostałam się z zatłoczonego pomieszczenia i rozejrzałam się dookoła. Moja przyjaciółka siedziała skulona na ziemi i płakała. Pędem podbiegłam do niej i usiadłam obok niej przyciągając ją do siebie. Przytuliłam ją mocno i pozwoliłam się jej wypłakać. Nagle ku naszym oczom ukazał się Marco,który zdawał się momentalnie otrzeźwieć. 
-Daria,błagam,porozmawiajmy-błagał zdesperowany blondyn
-Nie chcę Cię znać,daj mi spokój-wykrzyczała Daria i znów wybuchnęła płaczem
Próbowałam uspokoić przyjaciółkę. Reus stał obok nas z rękoma w kieszeni. Próbował się opanować. Wziął kilka głębszych oddechów i oparł się o latarnię. Nagle z klubu wydostał się Lewy. Podobnie do swojego kolegi,zdawał się otrzeźwieć "w locie". 
-Ty suk*nsynu!-krzyknął Reus i rzucił się na Roberta z pięściami
Na szczęście mój chłopak był silniejszy od Marco i bez trudu odepchnął go. Marco upadł na ziemię. Od razu wstał i ponownie próbował zrobić krzywdę Lewemu. Robert przytrzymał go i po chwili dając za wygraną Marco odpuścił. 
-Sory-wydusił z siebie oschle blondyn w kierunku Roberta
Ten nic nie odpowiedział. Zrobiło się niezręcznie. Ja siedziałam na zimnym chodnik obok płaczącej Darii i próbowałam ponieść przyjaciółkę na duchu. Marco stał z rękoma w kieszeni i patrzył tępo przed siebie. Robert kucnął i schował twarz w dłoniach. 
Po chwili obok nas zatrzymała się taksówka.
-To nie ma sensu-powiedział Marco obojętnie i wsiadł do odjeżdżającego samochodu
Daria podniosła głowę i gdy zobaczyła,że chłopaka nie ma,wstała otrzepując sukienkę i wycierając łzy z twarzy. 
-Jedźcie do domu,ja prześpię się w hotelu-powiedział sucho Robert i wręczył mi do ręki klucze od swojego domu
-Uważaj na siebie-powiedziałam z troską w głosie i schowałam klucze do torebki
Bałam się o niego. Nie chciałam,by tę noc spędził sam,ale nie mogłam zostawić Darii. Robert kiedyś obiecał mi,że nie zrobi więcej żadnego głupstwa,więc byłam nieco spokojniejsza. 
Wsiadłyśmy z Darią do taksówki i pojechałyśmy do dużego domu na wybrzeżach Dortmundu. Droga nie trwała długo. Po niespełna godzinie byłyśmy na miejscu. Wysiadłyśmy,zapłaciłam kierowcy i weszłyśmy do domu. Zapaliłam światło i zdjęłam szpilki. 
-Pójdę pod prysznic-powiedziała złamanym głosem i po chwili nie było jej już obok mnie
Chcąc wykorzystać ten czas,chwyciłam telefon i wybrałam numer Roberta,który znałam na pamięć. Minęły chyba już z 4 sygnały,a ten nie odbierał. Poważnie się przestraszyłam. Zawsze odbierał po pierwszym sygnale. Nagle poczułam ogromną ulgę,bo w słuchawce usłyszałam głos,który tak lubiłam. 
-Gdzie jesteś?-spytałam piskliwym głosem
-Jestem już w hotelu,w pokoju,nie martw się-powiedział Robert ciepło 
-Czy...czy to prawda,że Marco ją zdradził?-spytałam złamanym głosem
-Tak..-powiedział cicho Robert
-Jak on mógł-powiedziałam i zacisnęłam zęby,po powstrzymać łzy
-Czuję się jak skończony skur*iel-wydusił z siebie Robert
-Przestań..-powiedziałam smutno
-Taka prawda. Nie wiem,jak teraz spojrzę w oczy Marco. Dobrze,że chociaż Ty się ode mnie nie odwróciłaś-powiedział Robert
-Kocham Cię-odpowiedziałam, a po policzku pociekła mi łza
-Ja Ciebie też-powiedział Robert i rozłączył się
Schowałam telefon i otarłam łzy z twarzy. Poszłam do drugiej łazienki i wzięłam gorącą kąpiel. Tego było mi trzeba. Z wanny wyszłam cała czerwona. Owinęłam się ręcznikiem i zeszłam na dół. Na kanapie leżała skulona Daria. Wydawało mi się,że śpi. Wyjęłam z szafy gruby koc i przykryłam nic starannie przyjaciółkę. Sama poszłam do sypialni Roberta i położyłam się. Nawet nie wiedziałam,kiedy odpłynęłam i usnęłam. 
Robert
Czułem się jak skończony dupek. Nie wiem,co mnie naszło. Byłem kompletnie pijany. Ale to i tak mnie nie usprawiedliwia. Gdyby nie obietnica złożona Julce,właśnie teraz skończyłbym ze sobą. Ale nie mogłem tego zrobić. Za bardzo ją kochałem. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do przyjaciela-Illkay'a Gundogana. 
-Halo?-odebrał zaspany
-Stary,mam problem. Wiem,że jest noc,ale potrzebuję z kimś pogadać. Moglibyśmy się spotkać?-poprosiłem 
-Emm.. Jasne-odpowiedział po chwili namysłu
-To świetnie. Przyjedziesz do mnie?-spytałem z nadzieją
-Tak..-odpowiedział 
-Jestem w hotelu w centrum. Pokój 248-powiedziałem i rozłączyłem się
Wyjąłem z barku butelkę czerwonego wina i wypiłem lampkę. Po jakimś czasie usłyszałem dzwonek do drzwi. Ucieszyłem się,że Illkay przyjechał tak szybko. Zerwałem się w stronę drzwi i wpuściłem przyjaciela do środka.
-Tak się cieszę,że jesteś-powiedziałem i przybiliśmy sobie piątkę
-No więc co się stało?-spytał 
-Siadaj..-powiedziałem i wskazałem kanapę
Wlałem nam po lampce wina i usiadłem opierając się wygodnie. 
-Zaczęło się od tego,że przyłapałem Marco na zdradzie. Po tym,jak dowiedział się,że jego dziewczyna jest w ciąży,zdradził ją. Jak się później okazało,ona powiedziała mu,że to nie jego dziecko,bo chciała usunąć,ale kłamała. Marco,gdy to usłyszał,zdradził ją z pierwszą lepszą dziwką. Gdy dowiedział się,że ona wobec niego jest czysta,zaczął żałować. Ale w końcu oboje pogodzili się i w czwórkę poszliśmy wieczorem na imprezę. Byłem nieźle pijany. I palnąłem Darii,że Marco ją zdradził-powiedziałem i ukryłem twarz w dłoniach
-No nie nieźle-powiedział Gundogan i podrapał się po głowie
-Co ja mam zrobić?-spytałem desperacko i napiłem się wina
-Jak oni zareagowali wtedy w klubie?-odpowiedział pytaniem na pytanie 
-Daria wybiegła i zaczęła płakać,Julka za nią. Gdy ja wyszedłem,Marco rzucił się na mnie. Nie był na tyle silny,więc odepchnąłem go. Później wydukał "sory" do mnie,wsiadł do taksówki i pojechał. Julka z Darią jest w naszym domu. Ja przyjechałem tutaj-powiedziałem i rozejrzałem się dookoła
-Ciężka sprawa. Prześpij się z tym,jutro trzeba pomyśleć o tym trzeźwo. Najważniejsze jest,żebyś Ty pogodził się z Reusem-odpowiedział Gundogan i klepnął mnie po ramieniu
-Dzięki-odpowiedziałem z wdzięcznością 
-Nie ma sprawy. Od tego są przyjaciele-rzekł i wziął większy łyk wina
-A jak Ci się układa z Roksaną?-spytałem zmieniając temat
-Lepiej chyba być by nie mogło-odpowiedział i uśmiechnął się szeroko
-Fajnie,że chociaż Tobie coś się układa-odpowiedziałem i napiłem się wina
-Nie narzekaj! Przecież jesteś szczęśliwy z Julką-powiedział Gundogan
-No tak, z Julką wszystko się dobrze układa,ale poza tym,to lepiej nie mówić-odpowiedziałem zdołowany
-Wszystko się ułoży,zobaczysz-odpowiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie
Odpowiedziałem mu niepewny uśmiechem. 
-To może zagramy meczyk w Fifę?-spytał Illy i zaśmiał się
-No dobra-odpowiedziałem i podłączyłem sprzęt
Zagraliśmy mecz Barcelona-Real. Ja grałem zawodnikami z dumy Katalonii. Mecz skończył się wynikiem 2:2. 
-W sumie nie opłaca mi się wracać do domu,bo dochodzi 4,a nie chcę budzić Roksany,więc zostanę to do rana,ok?-spytał Gundogan
-Jasne Stary,nie ma problemu-odpowiedziałem zadowolony z obrotu sytuacji 
Po tym,jak rozegraliśmy jeszcze jeden mecz,poszedłem wziąć prysznic. Gdy wróciłem,zastałem śpiącego Illkay'a na sofie. Widząc to,poszedłem do sypialni,by choć trochę się przespać. 
Julka
Dochodziła 10. Dopiero się obudziłam. Przeciągnęłam się,wstałam z łóżka Roberta i zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam parzącą kawę Darię. Podeszłam do niej i wlałam sobie do filiżanki gorący napój,który postawił mnie na nogi. Zjadłyśmy śniadanie i posprzątałyśmy. Poszłam do łazienki,przebrałam się,uczesałam i zrobiłam delikatny makijaż. Zeszłam na dół. Daria również była już ogarnięta. 
-Kiedy spotkasz się z Marco?-zaczęłam niepewnie
-Nie chcę go widzieć-odpowiedziała oschle
-Przecież musicie pogadać. Daj mu jeszcze jedną szansę-powiedziałam delikatnie
-Dostał ją wczoraj-odpowiedziała nieugięta
-Jak chcesz-odburknęłam obojętnie

Robert
Gdy się obudziłem,Gundogana już nie było w salonie. Zostawił tylko karteczkę, na której pisało:

 " Przepraszam,ale musiałem wracać,bo Roksana źle się poczuła. Wszystko będzie dobrze,dasz radę ;-) "

Po przeczytaniu mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Poszedłem do kuchni i wstawiłem wodę na kawę. Nagle ku mojemu zdziwieniu,rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. Gd zobaczyłem,kto stoi za drzwiami,poczułem radość i strach. To był Marco. Cieszyłem się,że przyszedł,ale bałem się o to,żebyśmy gorzej się nie pokłócili. 
-Możemy pogadać?-powiedział w progu blondyn
-Pewnie-odpowiedziałem i wpuściłem przyjaciela do środka
-To tylko i wyłącznie moja wina-zaczął-ona powinna dowiedzieć się o tym,co zrobiłem. Czuję się podle,że nie dowiedziała się tego ode mnie-wydusił z siebie
-Ja też czuję się okropnie-odpowiedziałem ze wstydem
-Ehhh... Mam w głębi duszy jakąś nadzieję,że z czasem Daria mi wybaczy-powiedział zdołowany Marco
-Musisz o nią zawalczyć i pokazać,że Ci na niej zależy i że ją kochasz-powiedziałem próbując zmotywować przyjaciela
-Masz rację. I będę to robił. To zgoda?-powiedział Marco i wyciągnął rękę w moją stronę
-Pewnie-odpowiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko
Przytuliliśmy się przyjacielsko. Kamień spadł mi z serca. Powoli znów zaczynało się wszystko układać. Wracać do normy. 
                             
Przepraszam,że ten rozdział jest taki słaby. Bardzo mi się nie podoba :c W ogóle nie mogłam nic napisać.. 
Może macie jakieś pomysły na dalsze losy bohaterów? Piszcie w komentarzach,na pewno wykorzystam coś!:D Dziękuję <3 Next jutro! 
Macie jakieś pytania? ASK!

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział XXIX

Robert
Aż się we zagotowało,gdy zobaczyłem Marco zdradzającego Darię. Jak on mógł zachowywać się jak skończony dupek?! Jego dziewczyna była w ciąży,a on zabawiał się z pierwszą lepszą laską.
*
Wróciłem wściekły do salonu. Julka jeszcze nie wyszła z łazienki. Może to i lepiej. Usiadłem na kanapie i z przyzwyczajenia włączyłem telewizor. Po chwili chwyciłem pierwszą lepszą poduszkę i z całej siły rzuciłem ją przed siebie. Nagle usłyszałem z pokoju Marco coś w stylu śmiechu. Kochankowie chyba skończyli. Nie chciałem,by Marco od razu dowiedział się,że ich widziałem,więc zerwałem się z kanapy i pobiegłem schować się do łazienki. Gdy panienka Marco odpuściła nasz domu,wyszedłem i z impetem zatrzasnąłem za sobą drzwi.
-Ty podła świnio!-wrzasnąłem na Reusa
-O co Ci chodzi?!-odkrzyknął zmieszany chłopak
-Jak mogłeś zdradzić Darię po tym,jak dowiedziałeś się,że jest z Tobą w ciąży?!-krzyknąłem i rzuciłem się na Marco z pięściami
-Wyluzuj. Ona nie była lepsza. Gdy byliśmy już razem,sypiała z innymi-odburknął 
-Co kur*a?!-spytałem oburzony
-Stary,ona powiedziała,żebym dał jej spokój,bo to nie moje dziecko!-krzyknął Marco z wściekłością
Nogi się pode mną ugięły. Nie mogłem uwierzyć w to,że byłaby do tego zdolna. 
Nagle naszą kłótnię przerwała Julka.
-Odbiło Wam?!-krzyknęła-słychać Was w całym domu!-dokończyła
-Bywa-rzucił oschle Reus
-Chłopaki,co do licha się stało?!-spytała zirytowana
Postanowiłem się nie odzywać,niech Marco się tłumaczy.
-Mamy z Darią kryzys-powiedział jak gdyby nigdy nic
-Więc co do tego ma Robert?! Wkręcacie mnie. W tej chwili mówić mi prawdę!-krzyknęła stanowczo moja dziewczyna
-Dobra. Daria powiedziała,że to nie moje dziecko! Zadowolona?!-krzyknął na cały głos Marco
Julka
Po tych słowach wściekła chwyciłam torebkę i wybiegłam z domu zatrzaskując z hukiem drzwi. Oczywiście zamierzałam jechać do mojej przyjaciółki. Zamówiłam taksówkę i po chwili byłam już w restauracji,w której dorabiała sobie Daria.. Wbiegłam z impetem do środka. Dziewczyna przyjmowała zamówienia. Podeszłam do niej i pociągnęłam ją za rękę na bok. 
-Musimy pogadać-rzuciłam zdyszana
-O czym?-spytała zdziwiona moją wizytą dziewczyna
-Czy to prawda,że dziecko nie jest Marco?-spytałam przechodząc do sedna 
-Oczywiście,że nie-powiedziała moja przyjaciółka i rozpłakała się
-Więc po co ten cyrk?-spytałam łagodnie i objęłam Darię ramieniem
-Wiesz dobrze,że go kocham i nigdy bym go nie zdradziła-powiedziała Daria ocierając łzy-wiesz również,że nie chcę tego dziecka-dokończyła i z pogardą spojrzała na swój brzuch
-Czyli okłamałaś go?-spytałam 
-Tak. Powiedziałam mu to,żeby dał mi spokój i nie interesował się dzieckiem,które nie przyjdzie na świat-wycedziła Daria i ukryła twarz w dłoniach
-Och Skarbie-powiedziałam i ciepło przytuliłam dziewczynę-teraz najważniejsze jest to,żebyś pogodziła się z Marco i powiedziała mu prawdę. Wszystko będzie dobrze-dokończyłam 
-Wątpię-powiedziała sucho
-Przyjedź do domu chłopaków,gdy tylko skończysz pracę,dobrze?-spytałam łagodnie
-Niech Ci będzie-powiedziała Daria i wróciła do pracy. 
Wyszłam z restauracji zadowolona z siebie. Cieszyłam się,że poznałam prawdę. Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu.
Robert
Przeprowadziłem męską rozmowę z Marco i myślę,że przemówiłem mu do rozsądku. 
Nagle do domu wparowała Julka.
-Jak mogłeś być taki głupi i uwierzyć,że ona Cię zdradziła?!-wykrzyczała zdyszana dziewczyna do Marco
-Co proszę?!-odkrzyknął zdezorientowany chłopak
-Daria w życiu by Cię nie zdradziła! Powiedziała Ci tak,żebyś dał jej spokój i pozwolił usunąć Wasze dziecko!-krzyknęła Julka
-Ja pier*olę-powiedział Marco i aż usiadł. Jak mogłem jej to zrobić-powiedział i zakrył twarz dłońmi
-Czy ja o czymś nie wiem?-spytałam zdziwiona
-Tak Skarbie i lepiej,żebyś nie wiedziała-powiedział Robert i z pogardą popatrzył na Marco
-Za 30 minut będzie tu Daria-powiedziałam-macie szansę,żeby wszystko sobie wyjaśnić i się pogodzić-dokończyłam
-Jeśli ona mi nie wybaczy,nie przeżyję tego-powiedział blondyn pełen smutku
-Kocha Cię,na pewno się pogodzicie!-powiedziałem i klepnąłem przyjaciela po ramieniu
Julka
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Słysząc to,oboje z Robertem wyszliśmy z salonu,by nie przeszkadzać im w szczerej rozmowie. Marco poszedł otworzyć drzwi. Poszliśmy z Robertem do kuchni,skąd mogliśmy obserwować zaistniałą sytuację. Gdy Daria przekroczyła próg domu, z płaczem rzuciła się na szyję Marco. Chłopak mocno ją przytulił. Tu nie były potrzebne żadne słowa. Oboje płakali. 
-Przepraszam Cię za wszystko-powiedział przez płacz Marco
-Urodzę to dziecko i razem je wychowamy-wydusiła z siebie Daria ucierając łzy z twarzy blondyna
-Nawet nie wiesz,jak się cieszę-odpowiedział chłopak i pocałował dziewczynę w czoło
Gdy ich obserwowaliśmy,aż mi pociekły łzy. Robert objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Możecie już wychodzić!-krzyknął Marco,próbując się zaśmiać
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Poszliśmy do salonu. 
-Pogodzeni?-spytał Robert
-Pewnie-odpowiedział Marco i uśmiechnął się szeroko obejmując Darię
-To może uczcimy to wieczorną imprezą? Co Wy na to?-zaproponował Robert
-Z chęcią-odpowiedziałyśmy jednocześnie z Darią
*
Od godziny byliśmy już w klubie. Wszyscy się świetnie bawiliśmy. Robert i Marco byli nieźle pijani. Nasi chłopcy namówili nas na kolejnego drinka. Mimowolnie zgodziłyśmy się i w czwórkę poszliśmy do baru. Marco przyniósł 4 napoje ze znaczną ilością alkoholu. Każdy wziął po jednym i zaczęliśmy pić. Robert już ledwo kontaktował,Marco z resztą też. 
-Daria,naprawdę musisz kochać Marco,skoro wybaczyłaś mu zdradę-wybełkotał pijany Robert
-Co kur*a?!-krzyknęła Daria i wybiegła z płaczem z klubu
                                  
Jest kolejny rozdział! Mam nadzieję,że się podoba i proszę o komentarze <3 
Next jutro/pojutrze! :) 
ZAPRASZAM WSZYSTKICH GORĄCO NA BLOGA ROKSANY! KOMENTUJEMY! <3 

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział XXVIII

Julka
Byłam zszokowana. Moja najlepsza przyjaciółka w ciąży w wieku 19-nastu lat?! Jak to możliwe?! Ona nienawidzi dzieci. Daria miała plany na przyszłość. Chciała być lekarzem,spełniać się zawodowo,być kobietą sukcesu,dobrze zarabiać.. a nie niańczyć jakieś dziecko. Teraz na myśl nasuwało mi się jedno pytanie: 
Urodzi,odda,czy usunie?
Nie mam pojęcia. Ciekawe jeszcze,jak zareaguje na to Marco. 

Gdy to doszło do mnie,przyłożyłam do ucha telefon i powiedziałam nieśmiało:
-A Marco wie? 
-Tak. I najgorsze jest to,że chłopak jest megaszczęśliwy i chce zostać ojcem!-wykrzyczała przez płacz Daria 
-Nie rozumiem. To chyba dobrze,tak?-spytałam zdezorientowana
-Zrozum,że ja nie chcę urodzić tego bachora!!!-krzyknęła zdesperowana Daria
-Skarbie,ochłoń. Pomyśl o tym na spokojnie. Nie podejmuj pochopnych decyzji. Ja i Robert jutro wracamy. Spotkamy się,naradzimy,co robić dalej w tym kierunku-powiedziałam łagodnym tonem
-Ja zdecydowałam. Nie chcę tego dziecka i koniec-powiedziała stanowczo
-Przestań! Musisz ochłonąć. Nie rób niczego 'na gorąco'. Potem będziesz tego żałować. Prześpij się z tym,na drugi dzień porozmawiaj szczerze z Marco,a potem przyjadę ja i wspólnie pomyślimy,co robić-powiedziałam próbując przekonać przyjaciółkę to tego,by urodziła dziecko
-Dobrze. Będę czekać na Ciebie-powiedziała Daria i rozłączyła się
Odwróciłam się i spojrzałam na moich przyjaciół,którzy bacznie mi się przyglądali. 
-Co się stało?!-powiedział zdenerwowany Robert
-Daria.. Daria jest w ciąży-powiedziałam złamanym głosem 
-Jak to?! A jak zareagował Marco?!-spytał zszokowany brunet 
-Jest zachwycony i pragnie zostać ojcem-powiedziałam wpatrując się pusto w twarz mojego ukochanego 
-To chyba dobrze,tak?-spytał zdziwiony Robert
-Ale Daria nie ma zamiaru urodzić tego dziecka!-krzyknęłam i otrząsnęłam się z "transu"
-Nie powiesz mi chyba,że...że chce usunąć?!-zapytał Robert
-Właśnie tak-powiedziałam cicho
-Kochanie,proszę Cię. Jesteśmy jeszcze na Ibizie i ten ostatni wieczór spędźmy najlepiej,jak się da,a do problemów wrócimy jutro-powiedział proszącym głosem i przytulił mnie od tyłu w talii
-Masz rację,ale ja tak nie potrafię. To moja przyjaciółka i ona ma problem,a ja muszę jej pomóc-powiedziałam opierając głowę na jego ramieniu
-A Marco to mój przyjaciel. Nie pomożemy im będąc tysiące kilometrów od nich-powiedział Robert nie dając za wygraną
-Może i masz rację. Spędźmy ten ostatni wieczór,tak jak przystało będąc na Ibizie-powiedziałam i uśmiechnęłam się
Robert złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet,gdzie byli Illkey i Roksana. Para świetnie się bawiła. Poszliśmy w ich ślady i zaczęliśmy tańczyć. Na chwilę odsunęłam od siebie sprawę Darii i postanowiłam dobrze się bawić. Tańczyliśmy,całowaliśmy się,przytulaliśmy. Robert pociągnął mnie za rękę w stronę baru i zamówić dla nas nieco mocniejsze drinki. Po kilku łykach w pełni się rozluźniłam i zapomniałam o problemach. Wróciliśmy na parkiet i zabawialiśmy się z przyjaciółmi. Po chwili Gundogan pociągnął Roksanę ze rękę i ruszyli w stronę toalet w wiadomym celu. Popatrzeliśmy na siebie z Robertem i wybuchnęliśmy śmiechem. Podczas tańca Robert zaczął namiętnie całować mnie po szyi i karku. Spodobało mi się to. Po chwili delikatnie odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy do tańca. Czas w klubie mijał bardzo przyjemnie. Ledwo się obejrzeliśmy,a dochodziła 3 w nocy. Roksana i Illy nie zamierzali jeszcze wychodzić,więc pożegnaliśmy się z nimi i wróciliśmy taksówką do naszej willi. Po chwili byliśmy już w domku. Oboje byliśmy bardzo zmęczeni,więc wzięliśmy szybki,wspólny prysznic i położyliśmy się spać.
Robert
Tym razem to ja obudziłem się pierwszy. Julka jeszcze spała wtulona w moją pierś. Wyglądała tak uroczo. Dziś wracamy do Dortmundu. O 14 mamy bezpośredni samolot. Najchętniej zostałbym tu jeszcze co najmniej tydzień. Ale niestety-niedługo zacznie się obóz przygotowawczy do nowego sezonu,a po nim gramy kilka sparingów. Wyciągnąłem delikatnie rękę,tak,żeby nie obudzić Julki i chwyciłem telefon. Miałem 3 nieodebrane połączenia i wiadomość. Sms był od Reusa:

Stary,będę ojcem!!

Nieodebrane połączenia były również od niego. Nic nie odpisałem,bo nie wiedziałem,co na to odpowiedzieć. Musiałem uważać na słowa,bo nie wiedziałam,czy Marco wie,że Daria nie chce dziecka. Jak oni mogli zachować się tak nieodpowiedzialnie do cholery?! Mogli myśleć o zabezpieczeniach,to teraz nie byłoby takiego problemu. Ale ani ja,ani Julka nie mamy zamiaru ingerować w to,co ci dwoje robią w łóżku. Czasu nikt nie cofnie. Stało się i to teraz ich sprawa. My najwyżej możemy im coś delikatnie zasugerować lub doradzić,ale nie mamy zamiaru się mieszać w ich intymne sprawy. Oczywiście,jeśli Daria zdecyduje się urodzić,będziemy im pomagać najlepiej,jak umiemy. W końcu Marco to mój najlepszy przyjaciel,a Daria jest najlepszą przyjaciółką Julki. Nigdy bym nie powiedział,że mój przyjaciel tak szybko się ustatkuje. Zanim poznał Darię,nie był z żadną dziewczyną dłużej niż 2 miesiące. A tu proszę,chłopak niedługo zostanie tatusiem. Sprawa dość szybko się potoczyła-powiedziałem pod nosem i zaśmiałem się sam do siebie. 
Odłożyłem telefon na miejsce i opuściłem głowę na poduszkę. Spojrzałem w stronę okna. Promienie słoneczne wpadały do naszej sypialni. Spojrzałem na Julkę. Dalej spała. Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją delikatnie w czoło. Zobaczyłem,że kąciki ust dziewczyny pochyliły się ku górze. Uśmiechnąłem się szeroko. Dziewczyna otworzyła oczy i odpowiedziała mi promiennym uśmiechem.
-Kocham się budzić obok Ciebie-powiedziała dziewczyna cicho i uśmiechała się
-A ja kocham mieć Ciebie na co dzień-powiedziałem i zbliżyłem swoją twarz do twarzy dziewczyny
Po chwili nasze usta złączyły się. Delikatnie przygryzałem jej wargi. Po chwili delikatnie odsunęliśmy się od siebie. Dziewczyna położyła się na moim torsie i jeździła palcem po moim brzuchu.
-Dobra,musimy wstawać-powiedziała nagle podnosząc się 
-Ehhh..-odpowiedziałem i mimowolnie wstałem z łóżka
-Dochodzi 11. Samolot mamy o 14,więc o 13 musimy być na lotnisku-powiedziała Julka
-No niestety-powiedziałem niechętnie 
-Idę do łazienki-odpowiedziała Julka i wyszła z sypialni
Poszedłem w stronę walizki. Wyjąłem z niej odpowiednie ubrania i szybko przebrałem się. Poszedłem do drugiej łazienki,umyłem zęby i ułożyłem włosy. Wróciłem do pokoju i zacząłem pakować swoje rzeczy. Poszedłem do łazienki,by zabrać jeszcze kosmetyki i zapiąłem walizkę. Na koniec zaścieliłem łóżko i taszcząc walizkę zszedłem na dół. W salonie była już przebrana Julka. Zamieniliśmy ze sobą kilka słów i dziewczyna poszła się spakować. Ja usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Po jakimś czasie zeszła spakowana Julka. Postawiła swoją walizkę obok mojej i usiadła koło mnie. Objąłem ją ramieniem. 
-Co jemy na śniadanie?-spytałem
-Nie jestem głodna-odpowiedziała Julka
-Co się stało?-spytałem zaniepokojony
-Brzuch mnie strasznie boli-odpowiedziała dziewczyna z grymasem na twarzy
-Może zrobić Ci coś do picia?-zaproponowałem 
-Tak,proszę-wydusiła z siebie 
Wstałem i szybkim krokiem poszedłem do kuchni. Zaparzyłem Julce miętę i wróciłem do salonu. Podałem jej napój,a ta wypiła wszystko duszkiem. 
-Mocno boli?-spytałem troskliwie
-Pewnie zaraz przejdzie-powiedziała Julka 
-Mam nadzieję-odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy 
*
Julka
Dochodziła 13. Byliśmy już gotowi do odjazdu. Robert właśnie zamówił taksówkę i wyszliśmy przed domek. 
-Będę tęsknić za tym miejscem-powiedziałam i rozejrzałam się dookoła
-Ja też-powiedział Robert i objął mnie w talii
-A nie powinieneś oddać kluczy od domku właścicielowi?-spytałam zdziwiona,że chłopak jeszcze tego nie zrobił
-Ależ te klucze są u właściciela,Kochanie-powiedział Robert i wyciągnął w moim kierunku dłoń,w której trzymał klucze
-Nie chcesz mi chyba powiedzieć,że kupiłeś dom na Ibizie?!-powiedziałam zdezorientowana
-Dokładnie tak-odpowiedział Robert i uśmiechnął się z satysfakcją
-Wariat-powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko
-Twój wariat-poprawił mnie Robert i oddał na moich ustach delikatny pocałunek
Odsunęliśmy się od siebie,gdy zobaczyliśmy dojeżdżającą taksówkę. Wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy na lotnisko. Dochodziła 13:40. Samolot ustawiał się już na starcie. Weszliśmy na pokład i zajęliśmy miejsca. Usiedliśmy wygodnie i po chwili szybowaliśmy już w powietrzu. Przy Robercie nawet mój lęk wysokości poszedł w niepamięć. Po 3-ech godzinach byliśmy już na lotnisku w Dortmundzie. Zamówiliśmy taksówkę i po dwóch kwadransach byliśmy już przed domem Roberta i Marco.
Robert
Włożyłem klucz do zamka i przekręciłem dwa razy. Dom wyglądał,jakby nikogo nie było. Weszliśmy do środka. Julka poszła od razu do łazienki,by wziąć prysznic. Ja przypominałem sobie,że zostawiłem w pokoju Marco konsolę do x-box'a,na którym zamierzałem pograć. Poszedłem korytarzem do pokoju przyjaciela. Pewnie nacisnąłem klamkę. Po chwili tego pożałowałem. Na łóżku zobaczyłem Marco obściskującego się z jakąś dziewczyną,którą pierwszy raz widziałem na oczy. Szybko wyszedłem z pokoju i bezszelestnie zamknąłem drzwi. Nawet nie zorientowali się,że ktoś ich zobaczył. A tu skur**el-pomyślałem wściekły i poszedłem do salonu. 
                          
Jest kolejny :) Dzisiaj zrobiłam sobie wolne,więc rozdział jest w miarę wcześnie :) 
UWAGA! JEST SPRAWA! MAM PROŚBĘ. 
KAŻDA OSOBA,KTÓRA CZYTA MOJEGO BLOGA LUB JEST TU PIERWSZY RAZ,NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ! To dla mnie bardzo ważne,bo chcę zobaczyć,ile osób czyta mojego bloga :) 
A więc bardzo proszę,żeby KAŻDA OSOBA,KTÓRA WESZŁA NA MOJEGO BLOGA,ZOSTAWIŁA POD TYM ROZDZIAŁEM JAKIKOLWIEK KOMENTARZ <3 
DZIĘKUJĘ,TO DLA MNIE WAŻNE :) 
Powtarzam,KAŻDA OSOBA :) Kocham Was i dziękuję za tyle wyświetleń <3 
Next jutro/pojutrze! 



środa, 19 czerwca 2013

Rozdział XXVII

Julka
Dziś mijał nasz ostatni dzień na hiszpańskiej wyspie-Ibizie. Leżałam w łóżku przytulona do śpiącego jeszcze Roberta. Dochodziła godzina 9. Gdybyśmy byli w domu,już dawno wstałabym z łóżka,ale tutaj jesteśmy na wakacjach i możemy pozwolić sobie na małe lenistwo. Przekręciłam głowę i spojrzałam w stronę okna. Od rana grzało piękne słońce. Aż chciało się wstać i pobiec na plażę. Opuściłam głowę na poduszkę i przytuliłam się do klatki piersiowej Roberta.Nagle poczułam na swojej szyi oddech chłopaka. Aż serce mi szybciej zabiło. Odwróciłam głowę i centymetr od swojej twarzy ujrzałam twarz Roberta. Patrzył swoimi niebieskimi oczyma na mnie i uśmiechał się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech.
-Jak się spało?-powiedział Robert chrypliwym głosem i uśmiechnął się
-Bardzo dobrze,śpiochu-odpowiedziałam i zaśmiałam się
-Nie chcę wracać do domu,tu jest tak dobrze-rozmarzył się Robert
-No niestety Kotek-powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu
-Wstajemy powoli?-spytał Robert
-Tak. Ja pójdę pierwsza do łazienki. Zjemy śniadanie i idziemy na plażę-powiedziałam i podniosłam się z łóżka
Wstałam,wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą na orzeźwienie,umyłam zęby i uczesałam się. Gdy byłam już ubrana , wyszłam z łazienki i poszłam w kierunku naszej sypialni. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Aż zaniemówiłam. Przez ten czas,gdy ja zdążyłam się umyć i ubrać,Robert sobie spał. A w tym czasie miał szykować się na plażę. Podeszłam cicho do niego i weszłam na łóżko. Chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i uderzyłam Roberta lekko w głowę. Niestety to nie dało żadnego rezultatu,więc ponowiłam próbę. Uderzyłam chłopaka nieco mocniej. Zero reakcji z jego strony. Dziwne,że tak mocno spał. Weszłam na łóżko i kucnęłam obok niego. Przyłożyłam swoją głowę do niego i zaczęłam nasłuchiwać. Nagle chłopak zerwał się z łóżka i przerzucił mnie przez swoje ramię. Zaczęłam piszczeć i rzucać się. Chłopak trzymał mnie w stalowym uścisku. W końcu poddałam się. Robert wstał z łóżka i wyszedł z pokoju trzymając mnie na rękach. Zniósł mnie po schodach i podążał i kierunku drzwi. Po chwili znaleźliśmy się na plaży. Jak się okazało Robert miał na sobie kąpielówki. Wbiegł do błękitnej wody za mną przewieszoną przez jego ramię. Zaczęłam krzyczeć,żeby postawił mnie,ale to zdało się na nic. Chłopak śmiał się i wrzucił mnie do wody. Wiedział,że umiem doskonale pływać,więc mógł pozwolić sobie na taki żart. Po tym,jak trafiłam do wody dzięki Robertowi,zanurkowałam,by cała się zamoczyć. Przepłynęłam kawałek pod wodą. Następnie wynurzyłam się na chwilkę,by zobaczyć,gdzie jest mój ukochany. Roberta nie było widać. Pewnie szukał mnie. Pomyślałam,że teraz to ja zrobię mu żart. Zanurkowałam i zobaczyłam jego nogi. Podpłynęłam do niego i z całej siły pociągnęłam go na dno. Chłopak wystraszył się. Po chwili oboje wynurzyliśmy się śmiejąc się do siebie. Zamachnęłam się i ochlapałam Roberta. Chłopak nie byłby sobą,gdyby nie odpowiedział na moją zaczepkę. Chwilę chlapaliśmy się. W końcu Robert dał za wygraną i odpuścił mi. Pokazałam mu język i schowałam się pod wodę. Przepłynęłam spory odcinek i wynurzyłam się. Robert pływał niedaleko mnie. Po jakimś czasie wyszliśmy na ręcznik. Mimo to,że było wcześnie,na plaży było mnóstwo ludzi. Kilka osób rozpoznało Roberta i chłopak chcąc nie chcąc rozdał autografy i zapozował do zdjęć. Na szczęście nie okazywali zainteresowania moją osobą. Doszliśmy do swoich ręczników. Robert wyjął olejek do opalania i posmarował mi plecy. Ja zrobiłam to samo w stosunku do niego i położyliśmy się na brzuchach. Ubraliśmy okulary przeciwsłoneczne i zamknęliśmy oczy. Czas leciał bardzo szybko. Nim się obejrzeliśmy,wybiła 13. Wstaliśmy,otrzepaliśmy ręczniki i trzymając się za ręce poszliśmy w stronę domku. Weszliśmy do środka i poszłam wziąć prysznic. Po kąpieli przebrałam się i umalowałam. Zeszłam do salonu,w którym siedział Robert.
-Może wieczorem pójdziemy do klubu potańczyć?-zaproponowałam i usiadłam obok chłopaka na sofie
-Z chęcią! Ale tym razem nie odstąpię Cię ani na krok-powiedział Robert i czule objął mnie ramieniem
Oparłam głowę na ręce chłopaka,a ten pocałował mnie w czubek głowy.
-To zjedzmy coś i będziemy się zbierać-powiedziałam i zabrałam głowę z ramienia Roberta
-Ok. Co dobrego ugotujesz?-spytał Robert i uśmiechnął się łobuzersko
-A na co masz ochotę?-spytałam i szybko pożałowałam mojej reakcji,gdy spojrzałam na minę Roberta
-Oj Ty dobrze wiesz na co-powiedział Robert i zbliżył się do mnie
Próbował zacząć mnie całować,ale ja odsunęłam się i zaśmiałam.
-Nie ma tak dobrze-powiedziałam i podążałam w kierunku kuchni śmiejąc się
Chłopak wybuchnął śmiechem i poszedł za mną. Lodówka była pełna. Pomyślałam,że przyrządzę kurczaka z ryżem. Rozkazałam Robertowi zająć się ryżem,a ja przyprawiłam kurczaka i wstawiłam do piekarnika. Gdy ryż był już gotowy,kurczak powoli dochodził do siebie. Nim minęło 30 minut,siedzieliśmy przy stole i spożywaliśmy posiłek. Robert bardzo lubił moją kuchnię. Po obiedzie umyliśmy naczynia. Dochodziła godzina 16. Powoli zaczęliśmy szykować się na imprezę. Poszłam do łazienki i wzięłam dokładną kąpiel. Następnie owinęłam się ręcznikiem i zawinęłam włosy w turban. Nałożyłam na twarz maseczkę i wzięłam się za malowanie paznokci. Po chwili zdjęłam z siebie szlafrok,wysuszyłam i podkręciłam lokówką włosy,zrobiłam klubowy makijaż i ubrałam się. Gdy byłam gotowa,zeszłam na dół. Robert na mój widok zagwizdnął z wrażenia, a ja uśmiechnęłam się nieśmiało. Na jego widok również zatkało mi dech w piersiach. Miał na sobie czarną,dopasowaną koszulę,która podkreślała jego idealną budowę ciała. Do tego miał dobrane ciemne jeansy,a na nogach niby sportowe,ale jednak eleganckie buty. Przed domkiem czekało już na nas czarne Lamborgini. Robert,jak przystało na prawdziwego dżentelmena,otworzył mi drzwi i wsiedliśmy do auta. Zapięliśmy pasy i Robert docisnął pedał gazu. Ibiza wieczorem wyglądała cudownie. Wszędzie kluby,z których wychodzili i wchodzili imprezowicze. W końcu Robert zatrzymał się pod jednym z klubów. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia. Ochroniarze bez problemu wpuścili nas do środka. Z klubie panowała świetna atmosfera. Robert od razu porwał mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Przy tym dotykaliśmy się,przytulaliśmy,tańczyliśmy,wygłupialiśmy się. Gdy się trochę zmęczyliśmy,poszliśmy razem do baru zamówić drinka. Ja dostałam jakiegoś niebieskiego z palemką,a Robert pomarańczowego z ananasem. Wzięliśmy kilka większych łyków i wróciliśmy na parkiet. Nagle do mojego partnera podeszła jakaś męska sylwetka.
-Robert?! Siema Stary! -krzyknął mężczyzna
-Illy?! Wow,co robisz na Ibizie?!-odpowiedział zdziwiony Lewy i przywitał się z przyjacielem
-To samo co i Ty,bawię się!-odparł Gundogan
Po chwili doszła do nas śliczna brunetka-Roksana. Była to obecna dziewczyna kolegi Roberta.
Poznajcie się. To moja dziewczyna,Roksana-przedstawił nam swoją wybrankę Illkey
-Roksana,miło mi-powiedziała dziewczyna i wyciągnęła rękę w moją stronę
-Julka,siemka-odpowiedziałam i uścisnęłyśmy sobie ręce
Nasi faceci byli pochłonięci rozmową,więc zagadałam do dziewczyny:
-Jesteś Polką?
-Tak,można tak powiedzieć. Urodziłam się w Polsce,ale od dziecka mieszkam w Niemczech. W domu z rodzicami rozmawiamy po polsku-odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem
-Mhm-odpowiedziałam przyjaźnie
-A Ty od jak dawna spotykasz się z Robertem?-spytała dziewczyna
-Jakieś 2 miesiące. Ale czuję się,jakbym znała go od zawsze-odrzekłam i zaśmiałam się
W tym klubie musiałyśmy się przekrzykiwać,ale jakoś dało się poprowadzić rozmowę. Dziewczyna wydawała się bardzo sympatyczna i polubiłam ją. Po chwili przyszli do nas nasi faceci. Gundogan porwał na parkiet Roksanę,a sekundę potem Robert zrobił to samo w stosunku do mnie. Wszyscy w czwórkę świetnie się bawiliśmy. Widziałam,że między Roksaną,a Illkey'em była chemia. Ja i Robert bawiliśmy się równie dobrze. Chłopak nie odstępował mnie ani na krok. Powiem szczerze,że to mi się bardzo podobało. Nagle naszą dobrą zabawę przerwał mój wibrujący telefon. Dzwoniła moja przyjaciółka-Daria. Zdziwiło mnie to,że dzwoni o tej porze,ale oczywiście odebrałam.
-Hej Skarbie!-odebrałam radośnie
-Julka!!!!-odebrała zapłakana dziewczyna
-Daria,spokojnie. Co się stało?! Powoli..-powiedziałam przestraszona
-Julka!!! Ja.. ja jestem w ciąży z Marco!!!-wykrzyczała przez płacz załamana dziewczyna
                       
Jest kolejny rozdział :) Mam nadzieję,że się podoba i bardzo proszę o komentarze <3
Wczoraj nie było rozdziału,bo jak pisałam wcześniej,byłam na wieczorku,z którego wróciłam przed 23. Muszę się Wam pochwalić,że było świetnie ! :)
Kolejny rozdział jutro/pojutrze.
QUESTIONS ?

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział XXVI

Julka
Byłam naprawdę zszokowana,tym,co zobaczyłam. Nie mogłam w to uwierzyć,że Anka była zdolna do tego,żeby przyjechać za nami na Ibizę i na siłę zepsuć nam wakacje. Tak nie może być. Dłużej tego nie wytrzymam. Prawie,że dopiero pogodziliśmy się z Robertem i między nami było wszystko świetnie,to przyjeżdża jego była i wszystko psuje. Po prostu zapowiadają się cudowne wakacje. Jeżeli powtórzy się sytuacja,która miała miejsce tamtego nieszczęsnego wieczoru w klubie,to między mną i Robertem definitywnie koniec.
Szłam brzegiem plaży w stronę domku. Wiatr jak na złość rozwiewał moje potargane włosy. Otarłam łzy i zatrzymałam się. Odwróciłam głowę w kierunku Roberta. Zobaczyłam,że chłopak krzyczy na Ankę i kłócą się. Widziałam,że był wściekły. Jego była udawała zranioną,biedną,bezbronną dziewczynkę,która ma w życiu cały czas pod górkę. Była świetną aktorką. Jeszcze nigdy nie widziałam bardziej podłej,kłamliwej i wrednej osoby od niej. Takie samo zdanie miał Robert. Kiedyś opowiadał mi,że jak jeszcze byli razem,to była normalna. Rozstali się dlatego,że od jakiegoś czasu nie mogli znaleźć wspólnego języka i uczucie wygasło. Wtedy Anka spokojnie przyjęła tę wiadomość,a na dodatek opowiadała,że to ona zostawiła Lewego,a nie na odwrót. Teraz wiedziałam,że jest zdesperowana i zrobi wszystko,by znów zbliżyć się do Roberta. A ja właśnie tego się bałam. Bałam się,że dawne uczucie Lewandowskiego do Anki odżyje i że zostawi mnie dla mistrzyni karate. Nie zniosłabym kolejnego rozstania z nim. Kocham go najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Robert ciągle zapewnia mnie,że on czuje to samo,ale właśnie teraz,dzięki Ance,dowiem się,jak jest.
Po chwili zobaczyłam,że Robert skończył dyskusję z dziewczyną i wściekły podążał w moim kierunku. Widziałam po jego gestach,że pod nosem przeklinał. Nie lubiłam,gdy to robił. Doszedł do mnie i zdenerwowany powiedział:
-Ta dziewczyna ma jakieś urojenia! Myśli,że ja do niej wrócę. Ona potrzebuje pomocy psychiatrycznej. Nie dopuszcza do siebie tego,że to koniec. Już nigdy więcej nie będziemy razem. Ja nic do niej nie czuję i chyba nigdy nie czułem. Gdy byłem z nią,nie wiedziałem jeszcze,co to prawdziwa miłość. Teraz wiem-popatrzył mi w oczy i objął mnie ramieniem
Ja postanowiłam nie robić awantury o Ankę,bo przecież Robert nie mógł przewidzieć,że jest zdolna do czegoś takiego. Poza tym nie chciałam i nie lubiłam się z nim kłócić. Spojrzałam w jego błękitne oczy i aż przeszły mnie ciarki. Postanowiłam,że zapomnę o Ance i nadal będę się cieszyć wspólnymi wakacjami z moim ukochanym.
-Robert,nie przejmuj się nią. Ja potrafię ją olać,więc Ty tym bardziej-powiedziałam łagodnie i objęłam ręką plecy Roberta
-Postaram się. Pamiętaj,że dla mnie liczysz się tylko Ty-powiedział Robert i zbliżył swoje usta do moich
Musnął namiętnie moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się szeroko.
-I tak ma być-powiedział Robert i zaśmiał się
-Dokładnie tak-powiedziałam i ponownie pocałowaliśmy się
-Mam dla Ciebie niespodziankę-zamruczał mi do ucha Robert
-Jaką?-spytałam zaciekawiona
-Zobaczysz. Ale musimy pójść się przebrać-powiedział Robert i objął mnie w talii
-No niech Ci będzie-odpowiedziałam i poszłam za Robertem,który delikatnie przyciągnął mnie do siebie
Po chwili weszliśmy już do naszego domku. Poszłam do swojej walizki po ubrania. Robert kazał mi ubrać długie,dopasowane spodnie. Wyjęłam takowe i do tego koszulkę na ramiączkach. Szybko przebrałam się i poszłam do łazienki uczesać włosy. Po chwili przyszedł przebrany Robert.
-Pięknie wyglądasz-powiedział,podszedł do mnie i przytulił się do mnie od tyłu,a głowę położył mi na ramieniu
-Dziękuję-odpowiedziałam próbując wyrwać się z jego objęć
-Mieliśmy iść-powiedziałam proszącym głosem
-Dobrze,już dobrze-odpowiedział Robert i puścił mnie
Dałam mu buziaka w policzek i poszłam wziąć swoją torbę. Po chwili wyszliśmy przed domek ze strony ulicy.
-To ja pójdę po samochód,a Ty tu na mnie grzecznie poczekaj-powiedział Robert i uśmiechnął się łobuzersko
Nic nie odpowiadając czekałam na niego. Po chwili ku moim oczom ukazał się Robert w czerwonym Kabriolecie bez dachu.
-Zapraszam-powiedział i zaśmiał się
Podeszłam do samochodu i zamknęłam drzwi. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy. Robert widząc to docisnął pedał gazu i ruszyliśmy. Ibiza była przepiękna. Wszędzie palmy,mili ludzie,kluby nocne,sklepiki. Zakochałam się w tym mieście. Ale mimo wszystko najbardziej oczarowana byłam plażą. Jechaliśmy już chyba 15 minut. Powoli Robert zaczął zwalniać.
-Resztę pójdziemy pieszo-powiedział chłopak i uśmiechnął się tajemniczo
Wysiedliśmy z samochodu. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy drogą wyznaczoną przez Roberta.
Byłam bardzo ciekawa,gdzie mnie zaprowadzi. Szliśmy piaszczystą ścieżką. Z daleka widzieliśmy piękne Morze. Nagle ku moim oczom ukazało się coś na kształt stadniny koni. Nie mogłam w to uwierzyć! W Polsce co niedzielę jeździłam na treningi do pobliskiej stadniny. Fakt,kiedyś wspominałam Robertowi,że kocham jazdę konną,ale nie myślałam,że to tak wpadło mu w pamięć. Weszliśmy na teren stadniny. Robert poszedł do właściciela. Ten zaprowadził nas do stajni i pokazał nam konie. Ja dostałam srokatą klacz,a Rober siwka. Osiodłaliśmy konie i wsiedliśmy. Nie wiedziałam,że Robert kiedyś jeździł konno. Trzymał się w siodle lepiej,niż przypuszczałam. Słońce powoli zachodziło,więc pojechaliśmy na plażę. Wybraliśmy miejsce,w którym nie było ludzi. Zsiedliśmy z koni i prowadząc je poszliśmy usiąść na skały. Słońce powoli chowało się za horyzont. Niebo robiło się pomarańczowe. Oparłam głowę na ramieniu Roberta i przytuliłam się do niego. Było cudownie. Żadnego hałasu i zgiełku. Ciszę przerywał tylko odgłos fal,rozbijających się o brzeg. Po chwili nasze twarze się spotkały i zaczęliśmy się całować. Robert posadził mnie na swoje kolana i czule objął. Poczułam motylki w brzuchu. Bawiłam się jego kruczoczarnymi włosami,gdy ten wargami muskał i przygryzał delikatnie moją szyję. Po chwili słońce całkowicie się schowało i musieliśmy wracać. Wsiedliśmy na nasze wierzchowce i trzymając się na ręce ruszyliśmy powoli. Po jakimś czasie dojechaliśmy do stadniny,rozsiodłaliśmy i wyczyściliśmy konie i wróciliśmy do domku. Ja pierwsza poszłam pod prysznic,a następnie udałam się do naszej sypialni,która była cała oświetlona świeczkami,a na podłodze leżał "dywan" z płatków róż. Ubrałam czerwoną bieliznę i położyłam się na łóżku czekając na Roberta.
                         
Jest i kolejny rozdział :) Bardzo proszę o komentarze <3
Dziękuję za tyle wyświetleń,kochani jesteście <3
Jutro nie będzie rozdziału,bo mam wieczorek. Za to pojutrze nadrobię :)
ASK ME ?

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział XXV

Julka
Dojeżdżaliśmy pod lotnisko w Dortmundzie. Robert zamówił bezpośrednie bilety pierwszej klasy na Ibizę. Samolot już czekał na pasażerów. Jechaliśmy taksówką,bo potem nie byłoby co zrobić z samochodem. Taksówka zatrzymała się. Pierwszy wyszedł Robert i otworzył mi drzwi pomagając wysiąść. Podał kierowcy moim zdaniem przesadny rulonik banknotów. Otworzył bagażnik i wyjął nasze walizki. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę samolotu. Wejście na pokład było już rozłożone. Robert zaniósł walizki do specjalnego na nie miejsca i doszedł do mnie. Zajęłam podwójne miejsce w środkowej części samolotu i usiadłam z brzegu. Miałam lęk wysokości,ale Robert o tym nie wiedział. Zajął miejsce obok mnie,usiadł wygodnie,objął mnie ramieniem i uśmiechnął się szeroko. 
-Przygotuj się na najlepsze wakacje w swoim życiu,Kochanie-powiedział Robert i uśmiechnął się łobuzersko
-No zobaczymy-odpowiedziałam z przekąsem
-Wątpisz w moje możliwości?-zapytał Robert i zaśmiał się
-Ależ skądże!-odpowiedziałam ironicznie i oparłam głowę na jego ramieniu
Po chwili usłyszeliśmy:
-Proszę zapiąć pasy,przygotowujemy się do startu 
Zrobiliśmy to,co kazał pilot. Powoli nasz samolot wzbijał się w powietrze,a w moich oczach malował się coraz większy strach. Po krótkiej chwili szybowaliśmy już w powietrzu. Cała się trzęsłam,gdy choć trochę przechyliłam głowę w stronę okna.
-Tylko mi nie mów,że masz lęk wysokości-powiedział Robert i spojrzał na mnie błagalnie
-Emm..chyba zapomniałam Ci powiedzieć-odpowiedziałam zawstydzona
-No to świetnie-powiedział Robert i uniósł brwi
-Może jakoś uda mi się wytrzymać-powiedziałam i widząc jego minę wybuchnęłam śmiechem
-Innego wyjścia nie widzę-odpowiedział Robert i zaśmiał się
Nagle obok nas pojawiła się stewardessa,która niosła na tacy drinki i przekąski. Robert wziął 2 drinki z palemką i dał napiwek dziewczynie uśmiechając się do niej. 
-Ekheeem-chrząknęłam do Roberta 
-Tak Kotku? -zapytał Robert i uniósł lekko brwi
-Zaraz dam Ci Kotka-powiedziałam żartobliwie i wybuchnęłam śmiechem,rzucając go poduszką
Chłopak zaśmiał się i usiadł w końcu podając mi drinka. Był pyszny. Wzięłam większego łyka i odstawiłam napój. Oparłam głowę na ramieniu Roberta i zamknęłam oczy. Chłopak pocałował mnie w czoło i oparł swoją głowę na mojej. Uśmiechnęłam się sama do siebie. 
Po jakimś czasie usłyszałam:
-Obudź się kochanie,zbliżamy się do lądowania-zamruczał mi do ucha Robert
Dolatywaliśmy do stolicy hiszpańskiej wyspy-Ibizy,która nazywała się tak,jak sama wyspa-Ibiza. 
Otworzyłam oczy i ziewnęłam.
-To ja spałam?-powiedziałam niewinnie do Roberta
-Nie,to ja przespałem prawie 4 godziny-odpowiedział żartobliwie 
Po chwili na cały samolot rozległo się:
Proszę się przygotować do lądowania! 
Usiedliśmy prosto i poprawiliśmy pasy. Samolot powoli opadał na ziemię. Byliśmy na Ibizie. W końcu samolot całkiem wylądował. Robert wstał i poprawił koszulkę,którą zgniotłam śpiąc na nim. Ja również wstałam,wzięłam swoją torbę i czekałam niecierpliwie,aż otworzą się drzwi samolotu. Po chwili zobaczyliśmy,że ludzie kierują się do wyjścia,więc my również poszliśmy w tamtym kierunku. Wreszcie drzwi się otworzyły i wysunęły się schody. Ja szłam pierwsza,a Robert był tuż za mną. Jak dobrze w końcu było stać na lądzie. Wzięłam głęboki oddech i rozejrzałam się dookoła. Świeciło cudowne słońce. Już na lotnisku poczuliśmy atmosferę Ibizy. Po chwili obok mnie pojawił się Robert. Poszedł po nasze bagaże. Zamówił nam apartament w centrum,przy samej plaży. Wynajęliśmy taksówkę,która nas tam zawiozła. Po 40-stu minutach znajdowaliśmy się przy samym Morzu Śródziemnym. Aż nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Szliśmy po plaży,w stronę naszego domku. Przy brzegu Morza kąpały się dzieci,na plaży ciasno leżeli opalający się ludzie. Fale wspaniale obijały się o kamienny brzeg. Po jakimś czasie doszliśmy do miejsca,w którym były wybudowane domki wypoczynkowe. Robert wskazał domek,który wynajął dla nas. Aż zaniemówiłam. Wyobrażałam sobie go,jako mała,drewnianą chatkę,a tu ogromna willa na plaży. Szłam posłusznie za Robertem rozglądając się dookoła. Stanęliśmy przy drzwiach naszego domku,Robert przekręcił klucz w zamku i otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka i myślałam,że śnię. Dom był pięknie urządzony. Z jednej strony nowocześnie,a z drugiej ciepło i przytulnie. Mimo to,że był przy Morzu,za domem był piękny basen. Willa wyglądała tak. 
-Chodź,pokażę Ci pokój,w którym będziemy przebywać najczęściej-powiedział Robert i pociągnął mnie za rękę
Zaśmiałam się i poszłam za nim. Chłopak otworzył drzwi i ku moim oczom ukazała się przepiękna sypialnia. Mimowolnie zatkałam usta dłońmi. 
-Wow-powiedziałam zszokowana 
-Podoba się?-spytał Robert i uśmiechnął się szeroko
-Postarałeś się kochanie-powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech
-Może wypróbujmy łóżko,co ty na to?-powiedział Robert i zaśmiał się
-Na to przyjdzie czas wieczorem,chodźmy na plażę!-odpowiedziałam podekscytowana 
-No dobrze-powiedział Robert
-To ja pójdę się przebrać w bikini-powiedziałam i wyszłam z sypialni
Poszłam do walizki,wyjęłam miętowe bikini i wybrałam się do łazienki. Po chwili byłam już gotowa,żeby iść na plażę. Poszłam pewnie do pokoju,w którym przebierał się Robert i bez namysłu nacisnęłam klamkę. Po chwili tego pożałowałam,bo ku moim oczom ukazał się Robert,który leżał na łóżku. W pokoju było ciemno i dookoła paliły się świeczki. A tak bardzo chciałam iść na plażę! Trudno,teraz miałam ochotę na coś zupełnie innego. 
-Zapraszam-powiedział Robert zachęcając mnie
-Ale mieliśmy iść na plażę-powiedziałam udając smutek
-Nic straconego,plaża nie zająć,nie ucieknie-powiedział Robert 
Ja stałam wciąż w progu i przyglądałam mu się. Miałam niezły ubaw patrząc na to,jak on słodko się denerwuje,bo nie przychodziłam do niego. 
-Chodź tu do cholery-powiedział Robert i przyciągnął mnie do siebie
Nawet nie próbowałam mu się opierać. Położył mnie na łóżku i zaczął namiętnie całować po całym ciele. Zerwał ze mnie górę od kostiumu kąpielowego. Z moich płuc wydobyło się ciche jęknięcie. Pozwalałam robić mu z moim ciałem,co tylko chciał. Jego ręce trafiły pod moje plecy i schodziły coraz niżej. Ułożył mnie i po chwili zrobił coś,na co czekałam.Chłopak powtórzył czynność kilka razy. Wbijałam mu paznokcie w plecy. Gdy skończył,zbliżyliśmy do siebie nasze twarze. Robert otworzył moje usta swoimi i zaczęliśmy się całować. Czułam jego język dotykający moje podniebienie. To było takie podniecające. Dotykałam jego umięśnionego torsu. Brunet dotykał moje biodra,uda i nogi. Sprawiało mi to cholerną przyjemność. Po chwili zaczął przesuwać się do góry i poczułam go w całym ciele. Odchyliłam się do tyłu i w pełni oddałam się chłopakowi. Właśnie o to mu chodziło. Zrobił znów kilka szybszych ruchów i odsunął się z satysfakcją. Znów zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy całować. Nasze języki muskały się. Po chwili odsunęłam się od niego i położyłam na łóżku szybko oddychając. 
-Zmęczona?-powiedział Robert i położył się obok mnie z uśmiechem 
-Ależ skąd-powiedziałam sarkastycznie i oparłam głowę na jego nagim torsie
Jeździłam palcami to jego brzuchu. Poczułam,że przeszły go ciarki. Objął mnie ramieniem i przysunął jeszcze bliżej do siebie. Zmienił nieco taktykę i zrobiło się bardziej romantycznie. Położyłam się na plecach,a on na mnie. Objęłam jego biodra nogami i zaczęliśmy się całować. Muskał namiętnie moją szyję,kark,obojczyk. Z moich płuc wydobyło się niemalże niesłyszalne jęknięcie. Jego ręce powędrowały na moje biodra i nie zamierzał ich stamtąd zabrać. Po dłuższej chwili oboje się od siebie odsunęliśmy. Podniosłam się lekko i rozejrzałam dookoła. Przez okno widziałam plażę i brzeg Morza Śródziemnego. 
-Robert,starczy już,chodźmy na plażę-powiedziałam prosząco
-Ok. Widziałaś gdzieś moje kąpielówki?-spytał 
-Są w walizce-odpowiedziałam i wstałam z łóżka
Podniosłam z podłogi mój kostium kąpielowy i ubrałam go. Robert wyszedł z sypialni i po chwili znów się pojawił,tym razem w kąpielówkach. Przez szyję miał przewieszone dwa ręczniki. 
-No to chodźmy!-powiedział i uśmiechnął się
Po chwili byliśmy już na plaży. Gorący piasek parzył nasze stopy. Doszliśmy dość blisko brzegu i rozłożyliśmy ręczniki. Posmarowałam się olejkiem do opalania i położyłam wygodnie. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. Po chwili poczułam na swoimi ciele krople wody. To Robert pożyczył od jakiegoś dziecka wiaderko i przyszedł mnie oblać. Wybuchnęłam śmiechem i zerwałam się z ręcznika. Robert widząc to od razu zaczął uciekać. Wiedziałam,że nie mam z nim szans,ale co tam. Oczywiście kilka razy musiałam się potknąć,bo nie byłabym sobą. W końcu dobiegłam do wody. Była taka czysta i ciepła. Robert stał daleko ode mnie,co zmuszało mnie do zanurzenia się. Odważyłam się i jednym,szybkim ruchem zanurkowałam pod wodę. Po chwili wynurzyłam się. Obróciłam się i aż podskoczyłam,bo tuż za mną stał Robert. Zamachnęłam się i mocno ochlapałam go. Nim chłopak zdążył zareagować,zanurzyłam się pod wodę. Otworzyłam oczy i ujrzałam Roberta,który zbliżał się do mnie. Dopłynął blisko mnie i zaczęliśmy się całować. Po chwili wynurzyliśmy się z wody,by złapać oddech. Po jakimś czasie wróciłam na ręcznik. Słońce tak grzało,że po chwili byłam całkowicie sucha. Robert położył się obok mnie. Zamknęliśmy oczy i wyluzowaliśmy się. Nagle poczułam,że ktoś do nas podchodzi. 
-Dzień dobry,Robciu. Nie wspominałeś,że wybierasz się na Ibizę. I to beze mnie?-powiedziała chamsko Anka-była dziewczyna Roberta,która nie mogła się od niego odczepić
Myślałam,że się przewidziałam. Momentalnie podniosłam się z ręcznika i szybkim krokiem podążyłam w kierunku domku. Nie mogłam w to uwierzyć. Po policzku pociekła mi łza. 
                         
Jest kolejny :) Przepraszam,że tak późno,ale tak wyszło. 
Jest nieco dłuższy rozdział. Mam nadzieję,że się podoba i proszę o opinię w komentarzach <3 
Next prawdopodobnie jutro,ale nie obiecuję :) 

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział XXIV

Julka
Dopiero się obudziłam. Ogarnę się i jadę do Roberta. Wstałam z łóżka,przeciągnęłam się i poszłam do łazienki. Wzięłam poranny prysznic. Ubrałam się, umalowałam i uczesałam. Gdy byłam gotowa do wyjścia,wyszłam z łazienki,wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą do wyjścia i wyszłam na dwór. Świeciło piękne słońce i było gorąco. Aż się chciało żyć. Od rana byłam w pozytywnym nastroju. Nie mogłam się już doczekać,aż zobaczę Roberta. Powoli dochodziłam do szpitala,w którym przebywał mój ukochany. Po 5-ciu minut byłam już w środku. Znałam drogę do sali Roberta,więc pewnie poszłam do celu. Chłopak jeszcze spał. Wyglądał tak słodko. Weszłam po cichutku do sali i zamknęłam za sobą drzwi. Mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Podeszłam do niego i usiadłam na brzegu łóżka. Złapałam go za rękę. Po chwili zobaczyłam,że jego powieki się otwierają,a kąciki ust uniosły się lekko do góry. Uśmiechnęłam się ciepło.
-Hej Skarbie-powiedziałam czule i uśmiechnęłam się
-Tęskniłem-odpowiedział Robert i uśmiechnął się przy tym ukazują mi śnieżnobiałe zęby
-Ja bardziej-odpowiedziałam i zaśmiałam się
-Chciałabyś-powiedział Robert i uśmiechnął się łobuzersko
Pokazałam mu język i zaśmiałam się.
-Mam dla Ciebie niespodziankę-powiedział Robert
-Jaką?-spytałam
-Pojutrze lecimy na kilka dni na Ibizę. Tylko ty i ja. I nic poza tym-powiedział z uśmiechem
-Cudownie!-odpowiedziałam i podskoczyłam z radości
-A wiesz,z czym kojarzy się Ibiza,praaawda?-zapytał Robert i wybuchnął śmiechem
-Zboczuchu mój!-odpowiedziałam i zaśmiałam się
Robert śmiał się.
Nagle poczułam,że w kieszeni wibruje mi telefon. Wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz.
-Mama-powiedziałam i popatrzyłam na Roberta
-Odbierz-odpowiedział
Niechętnie odebrałam telefon.
-Halo?-powiedziałam
-Cześć córeczko. Gdzie jesteś?-powiedziała milutko mama
-Emmm... Jestem z Robertem-powiedziałam nieco skrępowana
-Wiem,że byłaś w domu-przeszła do rzeczy mama
-Skąd?!-zapytałam oburzona
-Od sąsiadów-odpowiedziała spokojnie
Aż zagotowałam się ze złości. Po co wpieprzali się w czyjeś życie?
-Mhm-powiedziałam zirytowana
-Dlaczego przyjechałaś i po chwili znów gdzieś wyjechałaś?-spytała
-Bo miałam ochotę-powiedziałam sarkastycznie
-W tej chwili mów co się dzieje!-krzyknęła
-Nie będę Ci się spowiadać,jestem dorosła!-krzyknęłam i rozłączyłam się
Zdenerwowana schowałam telefon do kieszeni.
-Czemu tak ostro zareagowałaś?-spytał Robert
-Bo zdenerwowała mnie. Dobrze wie,że jesteśmy razem i nie będę się jej tłumaczyć,a najchętniej spytałabym mnie,co robimy w łóżku-odpowiedziałam wzburzona
-Martwi się o Ciebie-powiedział Robert tłumacząc ją
-Może i masz rację-odpowiedziałam poddając się
-Zawsze ją mam-powiedział Robert i uśmiechnął się łobuzersko
-Chciałbyś-odpowiedziałam mu i zaśmiałam się
Nagle naszą rozmowę przerwał doktor,który właśnie wszedł do sali.
-Panie Lewandowski,jak samopoczucie?-zapytał
-Wyśmienite-powiedział Robert,spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko
-To bardzo się cieszymy-powiedział lekarz wpisując coś do jakiś kartek
-Kiedy będę mógł wyjść?-zapytał Robert
-Już jutro-odpowiedział z uśmiechem lekarz i wyszedł z sali
-Wytrzymaj jeszcze trochę-powiedziałam do chłopaka i uśmiechnęłam się
Dzień później..
Byłam już gotowa do wyjścia. Wzięłam jeszcze tylko torebkę i poszłam do szpitala,bo dziś mają wypisać Roberta. Chłopak nie mógł się już doczekać,ja z resztą też. Byłam już przed szpitalem. Weszłam do środka i poszłam do sali,w której przebywał Robert. Był już odłączony od całej szpitalnej aparatury. Czekał już na mnie spakowany i przebrany. Gdy go zobaczyłam,aż serce mi szybciej zabiło. Uśmiechnęłam się na sam jego widok i weszłam do sali. 
-Gotowy?-powiedziałam i zaśmiałam się
-Zawsze-odpowiedział z uśmiechem
Podszedł do mnie,objął mnie i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i uśmiechnęliśmy się do siebie nie odsuwając się. 
-Chodźmy stąd,chcę się Tobą nacieszyć w domu. Marco i Daria pojechali gdzieś,więęęęęęc..-powiedział Robert, zaśmiał się łobuzersko i przesuwał ręce z mojej talii coraz niżej
Ale miałam na niego ochotę. Tak bardzo chciałam zrobić to z nim tu i teraz,ale musieliśmy dojść jakoś do domu. 
Robert z powrotem skierował ręce na moją talię,w jedną rękę chwycił torbę,a drugą obejmując mnie wyszliśmy z sali. Wymeldował się w recepcji i poszliśmy do hotelu,w którym były moje rzeczy. Plan był taki,że wstąpimy tam po moją walizkę,ja się wymelduję i pojedziemy do niego. Jednak coś zmieniło nasze plany. 
Robert
Weszliśmy do pokoju Julki. Mieliśmy wpaść tylko po rzeczy,ale oboje nie mogliśmy się powstrzymać. Podszedłem do Julki,bez słowa przyciągnąłem ją do siebie i zaczęliśmy się namiętnie całować. Zerwałam z niej bluzkę,a ona zrobiła to samo w stosunku do mnie. Całowałem ją po karku,szyi,ramionach. Ona dotykała mój nagi tors i bawiła się moimi włosami. Po chwili zamieniliśmy się rolami i to ona całowała moją szyję,kart,później tors. Sprawiało mi to cholerną przyjemność. W międzyczasie oboje zdjęliśmy spodnie i wziąłem ją na ręce. Cały czas całowaliśmy się i dotykaliśmy. Zaniosłem ją do kuchni i posadziłem na blacie. Obje byliśmy nadzy. Byłem taki napalony i pragnąłem jej,jak nigdy. Po chwili wiedziałem,czego oboje chcieliśmy i wszedłem w nią. Usłyszałem głośne jęknięcie i powtórzyłem czynność kilka razy. Po chwili odsunąłem się od niej i powiedziałem:
-To była dopiero "gra wstępna". Zapraszam do sypialni-powiedziałem jeżdżąc palcem po jej plecach 
-Z wielką chęcią-odpowiedziała Julka i zaczęła całować moje ramię 
Znów wziąłem ją na ręce i poszedłem do sypialni. Zamknąłem za sobą drzwi,a po chwili z pokoju dało się słyszeć pewne odgłosy.
                                         
W końcu udało mi się coś napisać. Przeepraszam bardzo,że dopiero teraz,ale nie miałam całkowicie weny i byłam na treningu. 
Jest chyba pierwsza moja "ostrzejsza" scena i mam nadzieję,że się Wam spodoba :D 
Bardzo dziękuję za 19 komentarzy pod poprzednim postem. To mój rekord,ale mam nadzieję,że stać Was na jeszcze więcej <3 
Next postaram się jutro,ale nie obiecuję. Teraz jest coraz cieplej i wiecie,brak czasu,większość dnia na dworze. Oczywiście nadal rozdziały będą się pojawiały często,ale nie wiem,czy codziennie. Mam nadzieję,że zrozumiecie mnie :) 
Proszę jeszcze o pytania na ASKU :)