sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział XI

Julka

Gdy się ocknęłam,znajdowałam się już w szpitalu. Leżałam w łóżku podłączona do kroplówki. Obok łóżka siedział smutny Robert i cały czas trzymał mnie za rękę. Jeszcze nie widział,że otworzyłam oczy.
-Hej-powiedziałam cicho zachrypniętym głosem
-Kochanie,tak strasznie Cię przepraszam-powiedział Robert głosem pełnym smutku
Obwiniał się za to,co się stało. Marnie wyglądał. Całą noc nie spał,tylko siedział przy mnie.Tak bardzo chciałam się do niego przytulić,ale nie mogłam przez ten cały sprzęt,do którego byłam podłączona
-Czy..czy oni mnie zgwałcili?-zapytałam niepewnie
-Na szczęście nie. Ale mało brakowało. Jak bym mógłbym ich tylko dorwać...-powiedział pełen nienawiści Robert,zaciskając pięści
-To nie Twoja wina-odpowiedziałam
-Właśnie,że moja. Nie powinienem sam puścić Cię albo chociaż powinienem się zorientować,że coś jest nie tak.. Nie wybaczę sobie,że przeze mnie Ty cierpisz..-odpowiedział załamany
-Przestań! Masz przestać się obwiniać,nie mogłeś nic zrobić-pocieszyłam go
-Wolę sobie nie wyobrażać,co działoby się,gdyby nie Ewa-powiedział-zabiję dupków
-Kochanie,uspokój się. To był po prostu pech-odpowiedziałam
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To był mój lekarz prowadzący.
-Mógłbym Pana prosić?-powiedział do Roberta
Ten od razu zerwał się z miejsca i wyszedł z lekarzem za drzwi. Usłyszałam kawałek rozmowy:
-Panie Robercie,mamy już diagnozę. Pańska dziewczyna miała wstrząs mózgu,ma złamane 2 żebra i zwichniętą rękę. Jak doszło do wypadku?-spytał doktor
-Wolałbym o tym nie mówić,jeżeli sytuacja tego nie wymaga-odpowiedział sucho Robert
-Rozumiem. Póki co Pańska dziewczyna zostanie na obserwacji 3 dni. Może ją Pan odwiedzać,kiedy tylko zechce.
Gdy lekarz odszedł,Robert wszedł do sali.
-Wszystko będzie dobrze,Kochanie-usiadł,złapał mnie za rękę i próbował się uśmiechnąć.
Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem.
-Strasznie się bałam,tak bardzo chciałam wtedy,żebyś wszedł do tej toalety..
-Obiecuję,że już nigdy nic Ci się nie stanie. Jesteś dla mnie najważniejsza,nie pozwolę nikomu się skrzywdzić-powiedział Robert i pocałował mnie delikatnie w czoło.
Przyciągnęłam go lekko do siebie. On od razu wiedział,o co chodzi. Poczułam jego wargi na swoich.
-Już mi lepiej-powiedziałam i uśmiechnęłam się
-Przygotuj się na dłuugą rehabilitację-odpowiedział i uśmiechnął się łobuzersko,tak,jak lubiłam najbardziej

Robert
Czułem się okropnie. Moja dziewczyna cierpiała,a ja nie mogłem nic zrobić. Dwóch ohydnych typów prawie ją zgwałciło,a ja bawiłem się w najlepsze. Teraz najważniejsze jest jej zdrowie i żeby wszystko szło po myśli lekarzy. Mam nadzieję,że będzie dobrze,musi być dobrze. Pojadę do domu,muszę pogadać z Marco,bo zaraz zwariuję. 
-Robert,jedź do domu,odpocznij,przyjedziesz jutro rano.Pomyśl o sobie-powiedziała Julka
-Cały czas myślałem o sobie-odpowiedziałem 
-Kotek,jedź do domu,odeśpij,odpocznij,całą noc tu siedziałeś-powiedziała Julka z troską w głosie 
-No skoro nalegasz-powiedziałem niechętnie-przyjadę jutro z samego rana i będę dzwonić
-Dobrze,będę czekać-odpowiedziała
Podszedłem do niej,pocałowałem ją czule i wyszedłem. Wsiadłem do auta i odjechałem z piskiem opon. W ciągu 5-ciu minut byłem już pod domem. Gdy wszedłem do domu,od razu podbiegł do mnie Marco.
-I jak z Julką- spytał
-Jest coraz lepiej..-odpowiedziałem-nie chcę o tym gadać
-Jasne,rozumiem Cię,stary-odpowiedział Reus i klepnął mnie po ramieniu
-Dzięki-odpowiedziałem
Wezmę prysznic i pójdę się położyć,padam z nóg.
                      
Przepraszam,że taki krótki,ale nie miałam czasu i wena odeszła :) Next jutro!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz