niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 36

Robert
Bardzo się cieszyłem, że Julka przyjęła moje oświadczyny. Nie wiem, co zrobiłbym, gdyby odmówiła. Niestety moja narzeczona jeszcze tydzień musi zostać w szpitalu. Będę ją odwiedzał, gdy tylko znajdę wolną chwilę. Nie będę mógł teraz narzekać na nadmiar wolnego czasu, bo zaczęły się dość intensywne treningi i muszę dobrze przygotować się do wkrótce rozpoczynającego się sezonu. Po wczorajszej kolacji po Julkę przyszła pielęgniarka. Dziewczyna jeszcze nie do końca doszła do siebie i wciąż potrzebuje opieki lekarzy. Mieliśmy czas tylko do 22. Ledwie udało mi się ubłagać doktora, by się w ogóle zgodził. Ale najważniejsze jest to, że Julka powiedziała „TAK” i teraz nie jesteśmy tylko parą, lecz narzeczeństwem.
Nagle usłyszałem, że ktoś puka do drzwi. Krzyknąłem „proszę”. Ku moim oczom ukazał się Marco.
-Ooo, śpiąca królewna się obudziła – zażartował Reus
-Haha, bardzo śmieszne-odpowiedziałem i sam zaśmiałem się
-Opowiadaj, jak było Stary!-rzekł entuzjastycznie zaciekawiony blondyn
-Otóż masz przed sobą już nie tamtego wolnego gówniarza, lecz zajętego, dorosłego faceta-odpowiedziałem i wybuchnąłem śmiechem
-No proszę! Gratulację!-krzyknął Reus i klepnął mnie po plecach
-Dzięki. Szkoda tylko, że Julka spędzi w szpitalu jeszcze tydzień-odpowiedziałem nieco przygnębiony
-Głowa do góry! Jeszcze będziecie mieć siebie dość-odparł chłopak i zaśmiał się
-Widzę, że Ciebie żarty od rana się trzymają-powiedziałem i rzuciłem w niego poduszką
-Kogoś muszą -odpowiedział i odrzucił poduszkę w moją stronę
-O której trening?-spytałem przeciągając się
-Za godzinę. Zbieraj się powoli-odrzekł
-Daj mi jeszcze 15 minut-odpowiedziałem i opuściłem głowę na poduszkę
-O mały włos zapomniałbym, że mama kazała Ci przekazać, że pojechała do Julki-powiedział wychodząc Marco
-Świetnie-powiedziałem ironicznie- Znów naopowiada Julce „historie z dzieciństwa Robcia”, których wolałabym, żeby ta nie znała-dokończyłem
-Czy Ty coś ukrywasz?-spytał Reus i wybuchnął śmiechem
-Daj sobie spokój-odpowiedziałem i nie mogąc wytrzymać, zaśmiałem się głośno

-Dobra, już dobra. Ty rób sobie co chcesz, ja idę szykować się na trening-rzekł Marco i wyszedł z pokoju
Julka 
Wczorajszy wieczór był cudowny. Gdy doszło do mnie to, że oświadczył mi się Robert Lewandowski, pierwsze co zrobiłam, to sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Darii podzielić się przeżyciami z przyjaciółką. Następnie zadzwoniłam do rodziców. Powiedzieli coś, że cieszą się moim szczęściem i że mają nadzieję, że podjęłam słuszną decyzję. Tego byłam stuprocentowo pewna. Przecież od razu nikt nie kazał nam się żenić. Teraz był najlepszy czas na to, by się dobrze bawić. Byliśmy młodzi i musieliśmy się jeszcze wyszumieć.  W prawdzie ja mogłabym nawet za miesiąc wziąć ślub z Robertem, ponieważ wiedziałam, że to z nim chcę spędzić resztę życia i że to on jest tym jedynym. Ale oboje zdecydowaliśmy, że nie będziemy się z tym spieszyć. Kiedyś przyjdzie na to pora i tego się trzymajmy.
Uniosłam lekko dłoń ku górze i z uśmiechem spojrzałam na pierścionek, który ulokowany był na serdecznym palcu prawej ręki. Był przepiękny. Idealny. W zasadzie tamtego wieczora wszystko było idealne. Wyciągnęłam rękę i po omacku złapałam za swój telefon. Dochodziła 10. Za oknem świeciło piękne słońce, które zachęcało do wyjścia na dwór. Niestety ja nie mogłam jeszcze sobie na to pozwolić. Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo ujrzałam przekraczającą próg kobietę z promiennym uśmiechem w moim kierunku. To była mama Roberta. Odwzajemniłam uśmiech.
-Cześć Kochanie-rzekła na powitanie kobieta i obdarowała mnie kolejnym uśmiechem
-Dzień dobry. Cieszę się , że Pani przyszła-odpowiedziałam i również uśmiechnęłam się
-Żadne pani. Mów mi „mamo”-powiedziała Iwona Lewandowska i usiadła na krzesełku przy moim łóżku
-Dobrze. To naprawdę bardzo miłe-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko
-Muszę przyznać, że Robert wszystkich zaskoczył. Wiedziałam, że wkrótce Ci się oświadczy, ale nie przyszło mi do głowy, że tak to wykombinuje-powiedziała kobieta
-Fakt, zrobił mi ogromną niespodziankę. Potrafi być bardzo romantyczny- odrzekłam  i uśmiechnęłam się przypominając sobie wczorajszy wieczór
-Witaj w rodzinie-powiedziała radośnie mama Roberta i pochyliła się nade mną, by mnie przytulić
-Naprawdę bardzo się cieszę-odpowiedziałam i przytuliłam się do Iwony Lewandowskiej
-Jak Cię traktują w tym szpitalu?-spytała kobieta i rozejrzała się dookoła
-Nie jest źle. Najgorsze jest to, że czas spędzony tu niemiłosiernie mi się dłuży –odrzekłam przygnębiona
-Ehhh-skrzywiła się mama Roberta- jak na moje oko, mogłabyś już spokojnie wrócić do domu-dokończyła i zaśmiała się
-Bardzo bym chciała, ale lekarze nie zgodzą się-odpowiedziałam smutno
-Jeszcze zobaczymy. Zostaw to mnie-powiedziała kobieta i uśmiechnęła się tajemniczo
-Co mama zamierza?-spytałam z nadzieją
-Udam się teraz na konkretną rozmowę z lekarzem. Niedługo wracam-odrzekła Iwona Lewandowska i wyszła z mojej sali
W moim sercu zakwitła nadzieja. Byłoby cudownie, gdyby wypuścili mnie do domu wcześniej. Strasznie tęskniłam za całodzienną obecnością Roberta.
Opuściłam głowę na poduszkę, zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć oraz myśleć, co by było, gdyby. Wyobraziłam sobie nas za kilka lat. Siedzieliśmy z Robertem na huśtawce w przepięknym ogrodzie za wspaniałą willą, a dookoła biegał nasz synek bawiący się z psem. Słychać było śpiew ptaków i bzyczenie owadów. Było idealnie. Robert był wspaniałym ojcem. Poświęcał swojej rodzinie każdą wolną chwilę. Z Agatą i Ewą chodziłyśmy na każdy mecz naszych mężczyzn. Nasz synek, Kubuś, od małego grał z tatą w piłkę, a ja troszczyłam się o ich obu.
Ale chwila. Przecież to nie muszą być marzenia. To może być rzeczywistość. No bo dlaczego tak nie może być za kilka lat? Ja będę robić wszystko i dążyć to tego, by właśnie tak wyglądała nasza dalsza przyszłość.  Nagle moje rozmyślenia przerwał odgłos otwierających się drzwi. W progu zobaczyłam szeroko uśmiechniętą mamę Roberta.
-Pakuj się!-krzyknęła radośnie kobieta
-Naprawdę?!-spytałam niedowierzając
-Chyba nie muszę dwa razy Cię zachęcać, co?-odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Jasne, że nie. Jest mama wspaniała!-krzyknęłam i wstając z łóżka rzuciłam się na szyję kobiecie
Ta mile zaskoczona odwzajemniła uścisk.
-Za chwilę przyjdzie pielęgniarka i przygotuje Cię do wyjścia-powiedziała Iwona i odsunęłyśmy się od siebie
-Ale zrobimy Robertowi niespodziankę-rzekłam entuzjastycznie
-Tak, chłopak się nieźle zdziwi-odparła mama Roberta i zaśmiała się
Po chwili już przyszła pielęgniarka. Pościągała mi bandaże elastyczne, odłączyła od aparatury. Zaścieliła moje łóżko i wyszła z sali. Ja wyjęłam z walizki jeansy, łososiowy sweterek i pudrowo-różowe Converse. Przebrałam się, podkreśliłam rzęsy i musnęłam usta błyszczykiem.  Na koniec przejechałam po włosach kilka razy szczotką i zrobiłam wysokiego koka. Wróciłam do sali, spakowałam swoje rzeczy i z uśmiechem powiedziałam, że jestem gotowa. Zamówiłyśmy taksówkę. Po chwili samochód czekał na nas przed szpitalem. Poszłyśmy do recepcji, by powiedzieć, że wychodzę. Gdy wszystko było załatwione, wsiadłyśmy do taksówki i ruszyłyśmy do domu.
Robert
Grałem z Marco na Playstation w Fifę. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zatrzymałem mecz i leniwie poszedłem w kierunku drzwi. Nacisnąłem klamkę. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. W progu stała moja mama z … Julką! Przecież ona powinna być w szpitalu! A pieprzyć to, najważniejsze, że to jest! Dziewczyna uśmiechała się do mnie szeroko. Otworzyłem drzwi na oścież i przeniosłem przez próg moją narzeczoną.
-Postaw mnie Głupku-piszczała dziewczyna przez śmiech
-Ani mi się śni-odpowiedziałem stanowczo i obróciłem ją w moją stronę
Przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie wbiłem się w jej wargi. Dziewczyna z radością odwzajemniła pocałunek. Miałem gdzieś, że z boku stoi moja mama i patrzy się na nas. Nie miałem 15-nastu lat. Po chwili namiętności odstawiłem Julkę na ziemię. Uśmiechnęliśmy się do siebie i poszedłem po jej walizkę. Pospiesznie zaniosłem ją do swojej sypialni i wróciłem do salonu, w którym ulokowali się wszyscy domownicy. Usiadłem na oparciu fotela, na którym siedziała Julka i objąłem ją ramieniem. Ta oparła głowę na mojej klatce piersiowej.
-Jak to się stało, że wypuścili Cię wcześniej?-spytałem
-Podziękuj swojej mamie-odparła Julka i z wdzięcznością spojrzała na moją rodzicielkę
-Jak to?!-odparłem zszokowany
-Tak to. Odbyłam krótką, zwięzłą rozmowę z lekarzem i sprawa załatwiona-odpowiedziała kobieta i uśmiechnęła się szeroko
-Jesteś wspaniała mamo-powiedziałem i poszedłem dać jej buziaka w policzek
-Wiem to-odpowiedziała żartobliwie kobieta-Robert, ja już nie będę robić Wam kłopotu i resztę czasu spędzę w hotelu. Już wszystko załatwiłam-dokończyła i wstała z sofy
-Nawet nie żartuj. Nie będziesz spała w żadnym hotelu. Dom jest duży, wszyscy się pomieścimy-odparłem stanowczo
-No skoro tak.. Cieszę się, że spędzę z Wami trochę czasu-odpowiedziała kobieta i uśmiechnęła się
-Ja przeproszę na moment. Pójdę wziąć prysznic-rzekła Julka i wstała
-A ja… ja dam Ci ręcznik-skłamałem i poszedłem za dziewczyną
Gdy oboje znajdowaliśmy się w mojej sypialni, przekręciłem drzwi na klucz. Przyciągnąłem do siebie Julkę i rzuciliśmy się na łóżko. Zerwałem z niej sweterek. Ta nie pozostała mi dłużna i próbowała ściągnąć moją koszulkę. Musiałem jej w tym trochę pomóc. Po chwili już całowaliśmy się namiętnie. Tak bardzo brakowało mi jej słodkiej woni. Napawałem się jej smakiem i zapachem. Tęskniłem za tym. Po chwili usłyszałem odgłos dzwoniącego telefonu.
-Nie odbieraj-zamruczałem do ucha Julce
-Muszę Kochanie-odparła dziewczyna i wstała z łóżka w poszukiwaniu komórki
Po chwili znalazła „dzwoniące zło” i odebrała telefon. Z rozmowy wywnioskowałem, że Julka rozmawia z mamą. Z minuty na minutę Julka była coraz bardziej zirytowana. W końcu z wściekłością rozłączyła się i rzuciła telefonem o podłogę.
-Co się stało?-spytałem spokojnie
-Wyrzucili mnie z uczelni w moim mieście!-krzyknęła dziewczyna i rozpłakała się
-Dlaczego?-spytałem zdziwiony i przyciągnąłem załamaną dziewczynę do siebie
Julka wtuliła się w mój tors.
-Powiedzieli moim rodzicom, że miałam dużo egzaminów do zaliczenia i że nie stawiłam się, by takowe zaliczyć!-wydusiła z siebie dziewczyna
-Tak mi przykro. Nie martw się, znajdziesz sobie dobre studia w Dortmundzie-odparłem łagodnie głaszcząc ją po głowie
-Ale Robert… ja wszystko zaliczyłam! To wina tego profesora. Jeszcze przed egzaminami rodzice zapisali mnie na korepetycje. A te odbywały się w jego domu. Szczerze mówiąc od razu bałam się tam iść. Tak mówiła mi intuicja. Mimo wszystko poszłam tam. Od razu zorientowałam się, że on nie ma zamiaru uczyć mnie matematyki. Dziad powiedział, że jeśli pójdę z nim do łóżka, zaliczy mi wszystko. Ja od razu chciałam stamtąd uciekać, lecz to nie było takie proste. Złapał mnie i zaczął się do mnie dobierać. Ja na szczęście w kieszeni miałam gaz pieprzowy. Użyłam go i z impetem wybiegłam z jego mieszkania. Usłyszałam tylko głośne „Jeszcze tego pożałujesz!” Bałam się komukolwiek powiedzieć o zaistniałej sytuacji. Nikt by mi nie uwierzył. Ten człowiek miał miano szanowanego profesora. Tydzień później miałam egzaminy. Zdawałam je u innego profesora. Wszystkie zaliczyłam za pierwszym razem. Lecz jednak ostatnie słowo należało do tamtego prostaka. On w zemście oblał mnie ze wszystkiego-wyjawiła roztrzęsiona dziewczyna
-Skarbie… dlaczego nie powiedziałaś, że ten sku*wysyn dobierał się do Ciebie?! Teraz siedziałby za kratami. To przestępstwo! Jeszcze te niemoralne propozycje.. Gdybym tylko go dorwał-wycedziłem wściekły zaciskając pięści
-Nikt by mi nie uwierzył. Myślałam, że jak po takim czasie wszystko jest dobrze, to zapomni o wszystkim i zostawi tamtą sprawę. Lecz on musiał się na mnie zemścić-odrzekła Julka wtulając się do mnie
Przyciągnąłem ją do siebie najmocniej, jak mogłem. Cała się trzęsła. Próbowałem ją jakoś uspokoić, lecz potem dałem jej się wypłakać w moją koszulkę.
-Wiedz, że ja tego na pewno nie zostawię. Żaden stary gbur nie będzie obmacywał mojej narzeczonej! Ale przecież, jeśli on to proponował Tobie, to na pewno robił to wcześniej i może skrzywdzić inne dziewczyny!-krzyknąłem wzburzony
-Tak, wszyscy mają na uczelni o nim zdanie, jako o starym pedofilu. Tym bardziej, że on ma żonę i dzieci. Co niedzielę wszyscy idą razem do kościoła, potem na spacer. Idealna, kochająca się rodzinka-powiedziałam z obrzydzeniem
-To niewyobrażalne! Gość ma już po karierze. Obiecuję Ci, że ja się tym zajmę-odpowiedziałem i pocałowałem w czubek głowy Julkę
Dziewczyna nic już nie odpowiedziała. Siedzieliśmy w ciszy wtuleni w siebie.
-Wracajmy do salonu-powiedziała po chwili Julka ocierając łzy
-Jeśli chcesz, możemy tu zostać-powiedziałem łagodnie
-Nie, chodźmy do nich-odpowiedziała dziewczyna odsuwając się lekko ode mnie
-Dobrze-rzekłem i wypuściłem Julkę z mojego uścisku
Wstaliśmy z łóżka. Poprawiłem pościel i zmieniłem swoją koszulkę. Julka poszła do łazienki poprawić makijaż, by nikt nie widział, że płakała. Zdecydowaliśmy, że teraz nie będziemy nikomu mówić o tym. Julka nie chce, żeby ktoś o tym wiedział. Ja to uszanowałem i nie dziwię jej się. Gdybym tylko dorwał tego ch*ja, nie ręczyłbym za siebie… Przecież on nadal może to robić innym młodym dziewczynom! Ja nie odpuszczę, o nie.
Wstąpiłem jeszcze do łazienki i przemyłem twarz zimną wodą. Gdy Julka była gotowa, zeszliśmy na dół. W salonie Marco rozmawiał w najlepsze z moją mamą. Dołączyła do nich jeszcze Daria, która dopiero wróciła z pracy. Zajęliśmy wolne miejsce na sofie. Ja usiadłem wygodnie, a Julka ulokowała się na moich kolanach. Po chwili rozmowy mama poszła do kuchni przyrządzić kolację. My zostaliśmy na swoich miejscach. Marco i Daria opowiadali jeszcze historie, które przydarzyły im się w Paryżu. Jedna ma skutek do dziś. Daria obecnie jest w 4-tym  w miesiącu ciąży. Brzuszek jest już widoczny i z czasem robi się coraz okrąglejszy. Marco jest dumny jak paw z tego, że zostanie ojcem. W sumie to oboje bardzo się cieszą.
-A my kiedy doczekamy się dzidziusia?-zażartowałem do Julki
-Urodzę Ci całą drużynę piłkarską jeśli zechcesz, ale teraz muszę pójść się położyć. Wiem, że to ja chciałam tu przyjść, ale głowa mi pęka-odrzekła dziewczyna
-Wybaczcie, ale my pójdziemy już do siebie-powiedziałem do przyjaciół
-Nie ma sprawy-odrzekł Marco ze zrozumieniem
Złapałem Julię w talii i poszliśmy do pokoju. Dziewczyna od razu położyła się. Zwinęła się w kłębek i zamknęła oczy. Położyłem się obok niej. Po chwili przysunęła się do mnie i oparła głowę na moim ramieniu. Po niespełna 5–ciu minutach dziewczyna już spała. Sięgnąłem delikatnie po koc, który leżał obok i przykryłem nas obojga. Mimowolnie opuściłem głowę na poduszkę i odpłynąłem.
                        
Jest kolejny,bardzo długi rozdział :) Bardzo proszę o komentarze ;*
Przez moją nieobecność bardzo spadła mi statystyka i nie wiem,jak to nadrobić.. Liczę na Was <3 
Aaa i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli za jakieś 2 tygodnie będę miała oryginalną koszulkę Lewego *-* Next jutro! Buziaki, Julka ;*

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Zostałaś nominowana do Liebster Award
    Pytania u mnie :)
    http://bozenawojtekstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy blog !!! Pisz dalej bo nie umiem doczekać się następnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń