-No nie wiem,czy to moja laska..-powiedział Robert i spojrzał na mnie znacząco,po czym się uśmiechnął
Nie wiedziałam,co miałam powiedzieć. Niby oficjalnie jeszcze nie byliśmy 'parą',ale traktowaliśmy naszą 'znajomość',jakby właśnie tak było. Robert na pewno chciałby,żebym powiedziała,że jestem jego dziewczyną,tym bardziej,że byliśmy z jego kumplami. Ja w sumie też chciałabym,żeby tak było. Za bardzo nie rozmawialiśmy z Robertem jeszcze 'o nas',ale oboje wiedzieliśmy,że traktujemy siebie bardzo poważnie. Pomyślałam,że jako odpowiedź pocałuję Roberta. Nie miałam na celu popisywania się przed jego przyjaciółmi. Chciałam,żeby zobaczył,że jest dla mnie ważny i że go kocham.
Podeszłam do niego,założyłam mu ręce na szyję i pocałowałam w usta. Robert oczywiście odwzajemnił pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy szczerze do chłopaków,którzy szemrali między sobą "Ooouu".
-Mam nadzieję,że taka odpowiedź wystarczy-powiedziałam Robertowi na ucho
-W sumie liczyłem na coś więcej-powiedział udając zawiedzenie
-Jak się nie ma,co się lubi,to się lubi,co się ma-odpowiedziałam od razu i uśmiechnęłam się
-Hahah,bardzo śmieszne-powiedział Robert i odpowiedział mi łobuzerskim uśmiechem,który uwielbiałam
-Może dacie zaprosić się na imprezkę do klubu?-zapytał mnie i Roberta Łukasz Piszczek-Moja żona,Ewa,ma dzisiaj urodziny i świętujemy
-Co Ty na to?-spytał mnie Robert
-Z chęcią się dziś wieczorem zabawię i wyluzuję-odpowiedziałam
-Będziemy!-odrzekł do Łukasza Robert
-To super. Impreza zaczyna się o 21 w naszym klubie. Wiesz,gdzie to jest-powiedział Piszczu
-To my się już będziemy zbierać Panowie-powiedział Robert do kumpli z drużyny-Widzimy się u Łukasza!
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy do samochodu. Daria i Marco nie wracali z nami,bo pojechali do centrum. Wsiedliśmy do Ferrari i ruszyliśmy. Zdziwiłam się,że zamiast odwieść mnie do hotelu,Robert jedzie w stronę swojego domu.
-Gdzie Ty jedziesz?-spytałam nie ukrywając zdziwienia
-Do mnie-odpowiedział jak gdyby nigdy nic
-Mogę wiedzieć w jakim celu?-spytałam
-W celu wiadomym-odparł i wybuchnął śmiechem
-O nie,nie,nie. Tobie tylko jedno w głowie!-odpowiedziałam udając oburzenie
Wiedziałam,że chcę tego,to co on,ale nie chciałam mu się tak łatwo poddać.
-Dobrze,to pojedziemy do mnie i 'porobimy' coś innego-nawet nie spytał,tylko stwierdził Robert
-Mam inne wyjście?-spytałam i zrobiłam minę obrażonego dziecka
Robert,gdy to zobaczył,uśmiechnął się. Już dojeżdżaliśmy pod willę Roberta i Marco. Napastnik Borussii wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z gracją,a Robert poleciał już otworzyć drzwi. Przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi przede mną. Weszłam do środka. Na stoliku w salonie stał ogromny bukiet czerwonych róż. Robert podszedł do nich,wyją bukiet z wody,stanął obok mnie i klęknął na jedno kolano. Z zachwytu zakryłam na chwilę twarz dłońmi.
-To teraz tak oficjalnie. Julio,czy zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał Robert klęcząc przede mną
-Tak! Wstawaj już głupku-powiedziałam i rzuciłam się mu na szyję. Przytulił mnie i pocałował.Oczywiście odwzajemniłam pocałunek.
-Mam tu coś dla Ciebie-powiedział Robert i wyjął z kieszeni małe,czerwone pudełeczko
Otworzył je i ku moim oczom ukazał się srebrny pierścionek z diamentem . Oczy zaświeciły mi się z zachwytu. Robert ujął moją rękę i delikatnie założył mi pierścionek na serdeczny palec.
-Może jeszcze nie jest zaręczynowy,ale mam nadzieję,że będzie coś dla Ciebie znaczył i że Ci się podoba
-Jest cudowny. Dziękuję,kocham Cię-nie dokończyłam już ostatniego słowa,bo przeszkodziły mi w tym usta Roberta. Po chwili odsunęłam się od niego. Dalej trzymał mnie w swoich objęciach,a ja oparłam swoje ręce na jego torsie. Przysunęliśmy do siebie nasze twarze i spojrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili 'uwolniłam' się z jego uścisku i oparłam się o ścianę.
-Może skoczymy na miasto coś zjeść?-zapytał Robert
-A może razem coś ugotujmy?-zaproponowałam
-I tak nie obędzie się bez wizyty w mieście,bo w lodówce jest tylko światło-zażartował
-To będzie szybciej,jeśli zjemy na mieście-powiedziałam zrezygnowana-Daj mi chwilkę,pójdę się doprowadzić do porządku i możemy jechać
-Ok,poczekam na kanapie-powiedział Robert i usiadł wygodnie
Poszłam do łazienki,ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Po 5-ciu minutach byłam już gotowa.
-Możemy jechać-powiedziałam do Roberta i stanęłam w progu
-Wyglądasz ślicznie-powiedział Robert nie odrywając oczu ode mnie
Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Ty mi już tak Skarbie nie słodź,jedźmy,bo jestem głodna
-Ok,masz kluczyki i wsiadaj do auta,ja pójdę jeszcze do łazienki-powiedział Robert i rzucił kluczyki w moją stronę
Złapałam je i poszłam do Ferrari. Wsiadłam ze strony pasażera i czekałam na mojego chłopaka. Po chwili przyszedł i pojechaliśmy do centrum. Zaparkowaliśmy i kawałek poszliśmy pieszo. Cały czas trzymaliśmy się za rękę. Weszliśmy do naszej ulubionej restauracji i... przy stolika zobaczyliśmy Marco i Darię flirtujących ze sobą. Robert oczywiście chciał im przeszkodzić,żeby podroczyć się z przyjacielem,ale udało mi się go powstrzymać. Jak dziecko-pomyślałam.
-Chodźmy do innej restauracji-powiedziałam
-No niech Ci będzie-odpowiedział Robert i wyszliśmy
Poszliśmy do włoskiej knajpki obok. Zamówiliśmy spaghetti. Po chwili jedzenie było już na stole. Po posiłku zamówiliśmy jeszcze po szklance wody z cytryną,a gdy wypiliśmy Robert zostawił na stoliku zbyt duży moim zdaniem banknot.
-Co powiesz na spacer po parku?-spytał Robert
-Z przyjemnością,jest idealna pogoda-odrzekłam i uśmiechnęłam się.
Robert złapał mnie za rękę i poszliśmy do parku. Pochodziliśmy różnymi ścieżkami i usiedliśmy na ławeczce.
-Jak tu pięknie-powiedziałam
-Wiedziałam,że Ci się spodoba-odpowiedział Robert
-Która godzina?-spytałam
-Zbliża się 16-odpowiedział
-A to przyjęcie u Piszczków o której-zapytałam
-Zaczyna się o 21-odrzekł
-To mamy jeszcze dużo czasu. Posiedźmy tu jeszcze trochę. Jest taka cisza i spokój. Jeszcze zapach tych kwiatów..-rozmarzyłam się i oparłam głowę o ramię mojego ukochanego
Posiedzieliśmy tam z pół godziny i zdecydowaliśmy,że wrócimy do domu.
*
Dochodziła 19. Pomyślałam,że zacznę się już szykować.-Jaki kolor sukienki ubierasz Kochanie?-zapytał Robert
-Jeszcze nie wiem,a dlaczego pytasz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Bo nie wiem,jak mam dobrać krawat-odpowiedział
-Poczekaj,sprawdzę i Ci powiem-powiedziałam
-Okeej-odpowiedział
Poszłam do łazienki i ubrałam się , a na koniec zrobiłam makijaż. Gdy wyszłam z łazienki dochodziła 20. Robert zniecierpliwiony czekał na kanapie.
-Cudownie wyglądasz-powiedział,podszedł do mnie i objął mnie w talii
-Dziękuję-powiedziałam i pocałowałam go w policzek-na wieszaku przygotowałam Ci krawat
-Kochana jesteś-powiedział i poszedł założyć go
-Kotek,zbierajmy się powoli. Tak w ogóle mamy jakiś prezent dla Ewy?-spytałam
-Tak,tak. Kupiłem jej naszyjnik-odpowiedział
-To super. Jedźmy już-powiedziałam
Gdy wyszliśmy,przed domem stało czarne BMW. Aż zaniemówiłam.
-Ile Ty masz tych samochodów?!-zapytałam
-Zależy na jaką okazję-odpowiedział i uśmiechnął się łobuzersko
Wsiedliśmy do auta. Miało czarną,skórzaną tapicerkę. Pachniało jeszcze nowością. Po 15-nastu minutach byliśmy już przed klubem. Na miejscu była już większość drużyny ze swoimi partnerkami. Zobaczyliśmy Ewę z Łukaszem i poszliśmy do nich z prezentem. Złożyliśmy życzenia Ewie,a potem lepiej się poznałyśmy. Fajna z niej dziewczyna. Pasuje do Piszcza. Po 30-stu minutach impreza się rozkręciła. Tańczyliśmy odbijanego. Zaczynałam przy Robercie,a skończyłam na Gundoganie. Potem poszliśmy z Robertem do baru po drinka. Wypiliśmy z Robertem po jednym i wróciliśmy na parkiet. Świetnie się bawiliśmy. Nie wiedziałam,że z Lewego taki dobry tancerz. Po chwili musiałam wyjść do toalety. Załatwiłam wszytko i już wychodziłam,gdy przed drzwiami stanęło jakiś dwóch,obleśnych typów. Byli bardzo pijani,ledwo trzymali się na nogach. Nie rozumiałam ich bełkotu. Nagle jeden zaczął się do mnie dobierać i obmacywać mnie. Zaczęłam krzyczeć,ale drugi zatkał mi twarz. Wszystko mnie bolało i czułam,że tracę oddech i się duszę.
-Chodź maleńka,zabawimy się-powiedział agresywnie drugi i zaczął rozpinać mi sukienkę. Zaczęłam się szarpać i rzucać,ale nie miałam z nimi szans. Usiłowali mnie zgwałcić. Tak bardzo chciałam,żeby mój ukochany teraz tu wszedł i pokazał im,gdzie jest ich miejsce. Pijani brutale próbowali mnie rozbierać,ale nie dawałam się tak łatwo,mimo tego,że wszytko mnie bolało. Od jednego dostałam łokciem w żebro,od drugiego w czoło. Nagle drzwi toalety otworzyły się,a w progu ujrzałam Ewę. Dziewczyna szybko zawołała Roberta,a ten swoich kolegów. Gdy oni przybiegli,tamci uciekli,a ja leżałam na podłodze i z ręki lała mi się krew,bo dostałam kawałkiem szkła. Nagle przed oczyma zobaczyłam ciemność i straciłam przytomność.
Myślę,że się podoba :) Next jutro!